Zgierz. Kilkaset nekrologów radnych miejskich na ulicach miasta
Policja w Zgierzu próbuje ustalić, kto stoi za rozwieszeniem na terenie miasta kilkuset nekrologów Przemysława Jagielskiego i Łukasza Frątczaka, radnych miejskich. Obaj mężczyźni dali się poznać jako tropiący i, co ważniejsze, nagłaśniający różne nieprawidłowości i mniejsze lub większe afery w Zgierzu - czy w ten sposób narazili się innym osobom? Sprawcy, prawdopodobnie chcąc ich nastraszyć, postanowili w dniu 23 maja br. oblepić cały Zgierz wiadomościami o ich śmierci.
- Niech nikogo nie zmyli, że to była kolejna głupia zabawa, że nie ma sprawy bo nie ma żadnych ofiar.To barbarzyńskie działanie wymierzone w nas radnych i nasze rodziny, które odbieram jako jawną groźbę w związku z naszymi działaniami. Jaki trzeba mieć tupet aby w biały dzień pod nosem wszystkich zorganizować tak bezczelną próbę zastraszenia wiceprzewodniczącego Rady Miasta Zgierza i Przewodniczącego Komisji Rewizyjnej? - pisze na swoim profilu facebookowym Przemysław Jagielski.
Radni przekonują, że "nie dadzą się zastraszyć"
Radny przypomina przy okazji, że to nie pierwsza próba uciszenia jego i Frątczaka, bo wcześniej jego dom został obrzucony słoikami z farbą, a w salon fryzjerskim drugiego z mężczyzn po raz kolejny wybito ostatnio szyby.
- Myślicie, że to coś zmieni? Dalej będziemy drążyć i pytać! - zapowiada Jagielski.
Frątczak dodaje z kolei: "Nie damy się zastraszyć".
Tymczasem nadal są poszukiwane osoby, które wiedzą, kto stoi za rozwieszaniem nekrologów radnych lub po prostu były świadkami procederu. Jagielski apeluje do mieszkańców, którzy mają zamontowany monitoring, by przejrzeli go w poszukiwaniu czegoś podejrzanego, co mogły uchwycić kamery w dniu 23 maja.
