Wojtek jest tysiące kilometrów od domu, a jego stan jest bardzo poważny. Jak opisuje jego tata, 31-latek znalazł się w Azji w najgorszym z możliwych momencie - kiedy wybuchła pandemia. Koronawirus zamknął granice, a Wojtek który znalazł się w Chinach po skończonym rejsie, nie mógł wrócić do domu. - Codziennie rozmawiał z liniami lotniczymi, rezerwował kolejne bilety, które za każdym razem w ostatniej chwili były anulowane. Zgłosił się do rządowego programu Lot do Domu, jednak nie było możliwości zrealizowania jego powrotu z Chin do Polski. W końcu, po wielu próbach, udało się. Na 23 czerwca zaplanowana była wyczekana podróż powrotna, miał lecieć z Chin do Berlina. Gdyby miało to być kilka dni wcześniej... - wspomina jego tata, Marek.
Wojtek Ilkiewicz nie może wrócić z Chin
Dramat rozegrał się 15 czerwca. Rodzice otrzymali w nocy informację, że syn trafił do chińskiego szpitala z powodu ataku ostrego bólu. - Przeprowadzone badania wykazały ostre zapalenie wewnętrznych narządów oraz stan zagrażający życiu… Wojtek jest na skraju, w każdej chwili może dojść do załamania jego stanu - opisuje ojciec.
Trudno sobie wyobrazić, co czuje 31-latek oraz jego bliscy, którzy nie mogą przy nim być. Na domiar złego, pobyt Wojtka w chińskim szpitalu generuje olbrzymie koszty. Jak podaje pan Marek, dzienny koszt leczenia i hospitalizacji Wojtka waha się między 10 a 15 tysięcy złotych.
- Ubezpieczyciel odmawia nam pomocy… A my już teraz musimy zapłacić szpitalowi! Nie mamy takich pieniędzy, by ratować to, co jest dla nas bezcenne – życie Wojtka! Jesteśmy pod ścianą, dlatego prosimy o pomoc, o ratunek… Każda złotówka ma ogromne znaczenie. Trwa walka na śmierć i życie. Proszę, nie bądź obojętny… Pomóż uratować życie Wojtka… - apelują o pomoc jego najbliżsi.
Na portalu siepomaga.pl trwa zbiórka na leczenie Wojtka w chińskim szpitalu. Udostępniajcie tę informację dalej!
Do apelu o pomoc dla Wojtka przyłączył się też autor kanału na YT "Chiny na Twardo":