34-latek spłonął na kuchence gazowej na oczach matki. Prokuratura ujawnia, co się stało
34-latek, który spłonął na kuchence gazowej w mieszkaniu przy ul. Próchnika w Łodzi, nie żył już wcześniej - informuje tamtejsza prokuratura. Do makabrycznego zdarzenia doszło w nocy ze środy na czwartek, 11 maja, gdy matka mężczyzny poszła już spać. 62-latkę obudził jednak swąd spalenizny, która wychodziła z kuchni. Gdy weszła do pomieszczenia, ciało jej syna leżało na kuchence gazowej i płonęło. Kobieta zdołała sama ugasić pożar i wezwała służby ratownicze, ale na pomoc było za późno - po dotarciu na miejsce straży pożarnej zwłoki denata były już częściowo zwęglone. Sprawą zajęła się prokuratura, która zarządziła przeprowadzenie sekcji zwłok - z jej wstępnych wyników można wywnioskować, że 34-latek zmarł, ale zanim opadł na kuchenkę gazową, a jego ciało objęły płomienie. Jak informują śledczy, nie wchodząc w szczegóły, mężczyzna był poważnie chory, co mogło doprowadzić do jego zgonu jeszcze przed pojawieniem się pożaru.