Łzy cisną się do oczu. Majeczka, wiecznie uśmiechnięta, ciesząca się każdym dniem, zaczęła skarżyć się na gorsze samopoczucie 19 listopada. Bolała ją szyja. Od tego czasu wypadki potoczyły się w tempie błyskawicy. Pięć dni później dziewczynka już nie żyła. W międzyczasie dziecko było badane przez lekarza, który przepisał antybiotyk. Miało też wykonane test na covid, który dał wynik negatywny. Z każdą jednak chwilą Maja czuła się coraz gorzej. Traciła apetyt, wymiotowała, gorączkowała. 22 listopada w trybie pilnym trafiła na oddział ratunkowy szpitala w Kutnie. Tam wykonano jej badania, a po około pięciu godzinach podłączono antybiotyk w kroplówce, później lek przeciwgorączkowy. Stan dziewczynki jednak nie ulegał poprawie, a kutnowscy lekarze rozkładali bezradnie ręce. Nie byli jej w stanie pomóc, więc następnego dnia odesłali Majeczkę do specjalistycznego szpitala dziecięcego im. Marii Konopnickiej w Łodzi. Tu została przyjęta na oddział intensywnej terapii. Na ratunek było już za późno. 6-latka zmarła w nocy z 23 na 24 listopada.
ZOBACZ TEŻ: Udar po COVID-19? W szpitalu Matki Polki w Łodzi troje dzieci z poważnymi powikłaniami
Rodzice dziecka mają żal do medyków z kutnowskiego szpitala, bowiem ich zdaniem objawy wskazywały na zespół pocovidowy tzw. PIMS, tymczasem ich córka nie była leczona pod tym kątem. Dlatego zdecydowali się zawiadomić o wszystkim Prokuraturę Regionalną w Łodzi. Postępowanie jest prowadzone w kierunku podejrzenia popełnienia przestępstwa narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez osoby, na których ciążył obowiązek opieki nad osobą narażoną i w konsekwencji nieumyślnego spowodowania śmierci.
CZYTAJ: Łódź. Po COVID-19 płuca 4-latka przestały działać. Mikołaj cudem przeżył!
Szpital w Kutnie przyznaje, że istnieje podejrzenie piorunującego przebiegu wieloukładowego zespołu zapalnego PIMS powiązanego z zakażeniem SARS-CoV2, zapewniając jednocześnie współpracę z prokuraturą.
- Mamy żal do kutnowskich lekarzy, bo nie walczyli o życie Mai tak, jak powinni - mówi Piotr Bogacz, tata zmarłej dziewczynki. - Została przyjęta ze złymi wynikami morfologii, podwyższonym CRP, a antybiotyk został jej podany dopiero po blisko pięciu godzinach. Gdyby dostała go wcześniej, być może by żyła. Zbagatelizowano sprawę.
Co to jest PIMS?
Weloukładowy zespół zapalny u dzieci po przechorowaniu COVID-19, nazywany PIMS (z ang. pediatric inflammatory multisystem syndrome temporally associated with SARS-CoV-2), to powikłanie po przebytym COVID-19. Jego przyczyną jest reakcja immunologiczna (naszego układu odpornościowego) na COVID-19, pojawiająca się po dwóch–czterech tygodniach od zakażenia. Występuje ona również wtedy, gdy zakażenie było bezobjawowe.