Jak wynika z obserwacji medyków, nowa choroba dotyka najczęściej małych pacjentów, którzy koronawirusa przechodziły zupełnie bezobjawowo. PIMS (ang. Paediatric Inflammatory Multisystem Syndrome) daje o sobie znać po kilku tygodniach od momentu zakażenia.
- To zupełnie nowa choroba, z którą teraz się zetknęliśmy – mówi w rozmowie z „Super Expressem” profesor Krzysztof Zeman, ordynator kliniki Pediatrii, Immunologii i Nefrologii Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki. – Większość naszych pacjentów przeszła koronawirusa bezobjawowo, a objawy PIMS zaczynają się nagle. Pojawia się wysoka gorączka utrzymująca się kilka dni, dzieci robią się coraz słabsze, występuje u nich zapalenie spojówek, wysypka skórna, bóle brzucha, spadki ciśnienia, zasinienia rąk i nóg. W takiej sytuacji bardzo ważna jest opieka lekarza POZ, ważne jest, żeby on takie dziecko obejrzał, a nie ograniczał się do teleporady. Gdy taki mały pacjent trafi do szpitala leczymy go dożylnymi wlewami z immonoglobulin. Zdarzają się jednak tak ciężkie przypadki, że trzeba dzieci leczyć na OIOM.
Jednym z pierwszych pacjentów z PIMS w ICZMP był 10-letni chłopiec. Początkowo lekarze zupełnie nie mieli pojęcia, co mu jest. 11 medyków głowiło się, jaką ma chorobę, a życie chłopca było zagrożone. Dopiero fachowa literatura pozwoliła postawić właściwą diagnozę.