22-latka śmiertelnie potrąciła swojego chłopaka. Matka Bartosza chce, żeby "zgniła w więzieniu"
"Za to, co zrobiła, powinna zgnić w więzieniu" - powiedziała "Faktowi" matka zmarłego Bartłomieja M. o jego dziewczynie, która śmiertelnie potrąciła go BMW. 25-latek zginął na drodze w Bobrownikach pod Łowiczem, gdy chwilę wcześniej wyszedł z domu 22-letniej Agnieszki K. Między obydwojgiem miało dojść do kłótni "na tle wzajemnych relacji", a kobieta ruszyła za nim swoim autem. Jak informowała prokuratura, kilkakrotnie zajeżdżała mężczyźnie drogę, namawiając go, by wsiadł do auta. Gdy ją zignorował, 22-latka zawróciła i rozpędziła samochód, kierując się prosto na swojego chłopaka. Po gwałtownym hamowaniu pojazd podniósł się do gry, jadąc na dwóch kolach, i uderzył w Bartłomieja, który zginął na miejscu. Jego dziewczyna usłyszała zarzut zabójstwa, do którego się formalnie przyznała, choć zaznaczyła, że nie chciała doprowadzić do śmierci 25-latka. Na wniosek śledczych została już tymczasowo aresztowana.
"To nie była dziewczyna dla mojego syna"
Sąsiedzi Agnieszki mówią, że jej związek z mężczyzną był wyjątkowo burzliwy, a para w przeszłości rozchodziła się, by znów do siebie wracać. Ostatnie rozstanie miało miejsce w marcu tego roku, ale podobnie jak wcześniej 22-latka i 25-latek znowu zaczęli się spotykać, co nie podobało się matce Bartłomieja.
- To nie była dziewczyna dla mojego syna. W marcu rozstali się. Zdecydowali, że przez jakiś czas od siebie odpoczną. Ucieszyłam się, że wrócił do domu. Syn pracował, a ona jest rozrywkowa, wykorzystywała go do prac w domu. Było mi go szkoda - mówi "Faktowi" kobieta.
Jak dodaje, nie przepadała za Agnieszką, która odwiedziła kilka razy ich dom. Wiedział o tym doskonale jej syn, który miał ukrywać przed matką, że znowu widuje się z 22-latką. Tak było też w piątek, 14 lipca, gdy powiedział jej, że idzie na grilla, by znowu wylądować w domu swojej dziewczyny, który opuścił w sobotni poranek. Po raz ostatni.
- Nie rozmawiałam z nią po wypadku i nie mam takiego zamiaru już nigdy. Za to, co zrobiła, powinna zgnić w więzieniu - mówi "Faktowi" matka Bartłomieja.