Miejscowość Mokra Prawa, gdzie doszło do tragedii, leży na trasie nr 70 łączącej Skierniewice z Łowiczem (woj. łódzkie). Ruch jest tam spory, ale w tym miejscu obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 kilometrów na godzinę, a przestrzegania przepisów pilnuje ustawiony przy drodze fotoradar.
CZYTAJ TEŻ: 2-letni chłopczyk i jego mamusia nie żyją! Przerażający finał wypadku koło Skierniewic
W miniony poniedziałek, tuż przed godziną 15 Paulina P. usadowiła swoich synków w samochodzie i ruszyła z nimi ze Skierniewic w stronę oddalonego o 12 kilometrów rodzinnego Bełchowa. Antoś siedział w foteliku na tylnym siedzeniu, Franio z przodu na miejscu pasażera.
Ich volvo wyjechało z miasta, następnie mijało kolejne domy przy drodze w Mokrej Prawej, przejechało obok szkoły i dwieście metrów dalej z niewiadomych przyczyn zjechało na przeciwległy pas ruchu. Sekundy później okolicę przeszył huk zgniatanej stali. Auto pani Pauliny uderzyło w przód jadącego w przeciwnym kierunku ciężarowego DAF-a. Przednia część volvo została zmiażdżona. Strażacy, którzy jako pierwsi dotarli na miejsce zdarzenia musieli rozcinać karoserię, żeby wydostać poszkodowanych. Lekarze próbowali reanimować mamę chłopców i jej najmłodszego synka, niestety przegrali walkę o ich życie. Franciszek został przetransportowany do szpitala w Łodzi, gdzie przeszedł operację. Jego stan jest ciężki, ale stabilny.