Łódź. Proces ws. usiłowania zabójstwa w szpitalu
Łukasz O. ma wyjątkowo dużo grzechów na sumieniu. Na początku 2023 roku opuścił więzienie, gdzie trafił na 2 lata i 6 miesięcy za kierowanie gróźb karalnych wobec różnych osób.
- W trzech przypadkach groził im podpaleniem, przy czym jedną z pokrzywdzonych kobiet oblał łatwopalną substancją i zapowiedział użycie zapalniczki – opowiadał tuż po dramatycznych wydarzeniach Krzysztof Kopania, ówczesny rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Po wyjściu na wolność mężczyzna związał się z 32-letnią mieszkanką Zgierza, panią Anną.
- Z jej relacji wynika, że od pewnego czasu pozostawała z napastnikiem w bliskich relacjach, ale zdecydowała się je zakończyć dzień przed zdarzeniem – dodaje Krzysztof Kopania.
Niedoszły zabójca wziął ze sobą miotacz gazu i nóż
Byli kochankowie spotkali się na dziedzińcu szpitala w Zgierzu, gdzie kobieta przebywała na jednym z oddziałów. Mężczyzna przyszedł uzbrojony w nóż i miotacz gazu, a w plecaku miał pojemnik z benzyną. Ostrym narzędziem zaatakował panią Annę. Uderzał w klatkę piersiową tak mocno, że złamał ostrze. 32-latka padła na ziemię, wtedy zaczął ją bić i kopać. Na ratunek rannej ruszyli przypadkowi świadkowie, kobieta i mężczyzna, które także zostały poturbowane.
Zarzuty dla Łukasza O.
Była partnerka mężczyzny natychmiast trafiła na stół operacyjny, a Łukasz O. został zatrzymany i usłyszał zarzuty usiłowania zabójstwa.
- Przyznał się do spowodowania obrażeń, ale stwierdził, że nie chciał zabić pokrzywdzonej. Zamierzał natomiast dokonać spektakularnego samobójstwa poprzez podpalenie, z wykorzystaniem przyniesionej ze sobą benzyny – tłumaczył Krzysztof Kopania.
We wtorek, 6 maja, rozpoczął się proces Łukasza O. Sąd utajnił jego przebieg z uwagi na interes jednej z pokrzywdzonych osób i traumę, którą do dziś przeżywa. Nożownikowi grozi mu dożywocie.
