W sylwestrową noc niemal wszyscy mieszkańcy jednej z kamienic przy ul. Wojska Polskiego spotkali się przed budynkiem z butelkami szampanów w dłoniach i składali sobie noworoczne życzenia. Byli wśród nich główny najemca lokalu na parterze pan Andrzej i mieszkający u niego od pewnego czasu Bartosz. Obaj mężczyźni kilkadziesiąt minut po północy wrócili do siebie.
1 stycznia wieczorem jedna z ich sąsiadek poczuła wydostający się stamtąd gryzący dym. Wezwani na miejsce strażacy po ugaszeniu płomieni znaleźli leżące na łóżku węglone zwłoki Andrzeja P.. Początkowo przypuszczano, że pożar wybuchł od świeczki. Po oględzinach ciała okazało się jednak, że są na nim liczne rany zadane ostrym narzędziem. Jeszcze tej samej nocy zatrzymano podejrzewanego o zbrodnię Bartosza K. (29 l.). Mężczyzna usłyszał zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, a podczas wizji lokalnej z jego udziałem ze szczegółami opisał, jak mordował swojego przyjaciela.
- Jak wynika z wyjaśnień podejrzanego, około godziny 1 w nocy zaatakował 50 – latka w czasie, gdy ten spokojnie siedział na łóżku – opowiada Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Nie potrafił precyzyjnie wytłumaczyć dlaczego to zrobił. Jak twierdzi, początkowo dusił swoją ofiarę, a następnie stosował przemoc używając m.in. butelki i noża. Jego relacje są bardzo drastyczne i z tego powodu nie sposób ich szczegółowo przytaczać. Kilka godzin spędził przy zwłokach, wieczorem 1 stycznia opuścił mieszkanie. Wcześniej podpalił ciało używając w tym celu znalezionej w mieszkaniu łatwopalnej substancji i świeczek. Uciekł, chowając się w pustostanie. Jak ustalono, mężczyzna był już wcześniej karany m.in. za atak na kontrolera MPK. Twierdzi, że jest uzależniony od Internetu. W śledztwie planowane jest poddanie podejrzanego badaniom sądowo – psychiatrycznym. Z przeprowadzonej sekcji zwłok wynika, że ofiara tylko w obrębie tułowia miała ponad 30 ran – dodaje. Mężczyźnie grozi dożywocie.