Tragiczna śmierć Damiana z województwa łódzkiego. Bliscy mają wątpliwości
Śledztwo w sprawie śmierci Damiana prowadzi Prokuratura Rejonowa w Radomsku, a bliscy zmarłego i sami pasażerowie ściganego samochodu mówią o wątpliwym zachowaniu policjantów. Jak to się wszystko zaczęło? Na ognisku wszyscy pili alkohol. Kiedy się skończył, sześć osób postanowiło wsiąść w samochód i pojechać na stację benzynową po kolejne porcje. Za kierownicą usiadł Damian, który wypił najmniej z całego towarzystwa. Jego koledzy mówią, że maksymalnie dwa piwa. Jeden z mężczyzn podróżował w bagażniku.
Po drodze, około godziny 23.30 ich auto natrafiło na policyjny patrol z komendy w Bełchatowie, który próbował zatrzymać pojazd do kontroli. Na widok funkcjonariusza Damian najpierw się zatrzymał, by po chwili dodać gazu.
- Kierujący samochodem osobowym marki BMW, po jego zatrzymaniu gwałtownie ruszył, potrącając prawym narożnikiem przedniego zderzaka w prawą nogę, na wysokości podudzia umundurowanego policjanta, który podchodził do zatrzymanego pojazdu - mówi Dorota Mrówczyńska, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Policjanci wsiedli do radiowozu i rozpoczęli pościg za uciekającym samochodem. Ten nie odjechał daleko. Koła bmw ugrzęzły w polu, a siedzący w środku mężczyźni rozbiegli się w różnych kierunkach. Mundurowym udało się schwytać na miejscu dwóch z nich, dwóch kolejnych zostało zatrzymanych następnego dnia rano w domach, jeden sam zgłosił się na komendę. Brakowało tylko Damiana. Jego ciało zostało odnalezione przez przypadkowego przechodnia. Leżało około 6 metrów od masztu telekomunikacyjnego w miejscowości Kozłówki koło Szczercowa.
Czytaj też: Rozbił auto o betonowy płot. Chciał zabić swoją partnerkę? Kobieta cudem uszła z życiem
Mama 22-latka mówi o brutalności policji
- W dniu 11 marca 2025 roku przeprowadzono sądowo - lekarską sekcję zwłok mężczyzny oraz zlecono badania w celu ustalenia stanu trzeźwości mężczyzny - mówi Dorota Mrówczyńska z prokuratury.
- Zgodnie z wynikami pozyskanej w sprawie sądowo-lekarskiej sekcji zwłok Damiana P. przyczyną śmierci mężczyzny stały się obrażenia wielonarządowe powstałe przyżyciowo na skutek upadku z wysokości. Sekcja zwłok nie wykazała na ciele mężczyzny obrażeń takich jak pobicie, szarpanie bądź przełamanie oporu, które wskazywałyby na udział osób trzecich w przyczynieniu się do jego śmierci. Wynik badań na zawartość alkoholu w ciele zmarłego wykazały, stężenie o wartości 1,06 promila alkoholu we krwi, zaś w moczu 1,52 promila - wyjaśnia rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Mama zmarłego, pani Agnieszka, nie wierzy w tę wersję. - Damian miał lęk wysokości, nie wspiąłby się na tak wysoki maszt. Musiał zostać pobity - mówi.
- Przez kogo? - pyta dziennikarz "Super Expressu"
- Przez policjantów - pada odpowiedź. - Wiem, że kiedy zatrzymywali na miejscu kolegów Damiana, byli brutalni - usłyszeliśmy.
W tej sprawie w bełchatowskiej prokuraturze wszczęto dwa śledztwa. Jedno dotyczy nieumyślnego spowodowania śmierci, drugie ucieczki przed policyjnym radiowozem.
W celu wykluczenia zarzutu braku obiektywizmu i bezstronności, decyzją Prokuratora Okręgowego w Piotrkowie Trybunalskim z dnia 17 kwietnia 2025 roku wyznaczono do dalszego prowadzenia obu postępowań Prokuraturę Rejonową w Radomsku. Obie sprawy zostały objęte zwierzchnim nadzorem Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim - tłumaczy Dorota Mrówczyńska.
Adwokat rodziny zmarłego: "Mamy zastrzeżenia"
Mecenas Wojciech Kasprzyk, pełnomocnik rodziny zmarłego, również z rezerwą podchodzi do ustaleń sekcji zwłok. - Złożyliśmy dodatkowy materiał dowodowy - mówi. - Wiele kwestii nie zostało dotychczas wyjaśnionych. Mamy chociażby zastrzeżenia, co do obrażeń ciała i przebiegu wydarzeń - wskazuje. Rodzinie i bliskim zmarłego mężczyzny składamy wyrazy współczucia.
