Dramat pani Justyny ze Zgierza

i

Autor: Dariusz Kucharski

Dramat pani Justyny ze Zgierza. Pochowała męża, teraz musi walczyć o życie syna

2022-06-14 13:26

Okrutny los nie oszczędza Justyny Milewskiej (44 l.) ze Zgierza koło Łodzi. Kilka lat temu musiała pochować swojego męża Marka, który zmarł nagle w wieku 42 lat zostawiając ją i 13-letniego wówczas synka Adriana. Gdy ten już dorósł, na rodzinę spadła kolejna tragedia. U młodego mężczyzny, podczas ćwiczeń fizycznych, pękł tętniak mózgu, o którym wcześniej nie wiedział. W ciężkim stanie trafił do szpitala, gdzie przeszedł operację ratującą życie. Niestety, do dawnej sprawności już nie wrócił.

Adrian miał w swoim dotychczasowym życiu dwie pasje – militaria i dbałość o tężyznę fizyczną. Regularnie ćwiczył na siłowni, pragnął zostać żołnierzem. Niestety dwa lata temu, w trakcie pobytu na wakacjach w Koszalinie, zasłabł podczas podnoszenia ciężarków. Nieprzytomny został przewieziony do miejscowego szpitala, gdzie okazało się, że pękł mu tętniak. Po operacji trepanacji czaszki Adrian przez pół roku utrzymywany był w stanie śpiączki farmakologicznej.

CZYTAJ TEŻ: Klonowa. Lądowanie śmigłowca LPR po groźnym wypadku. Za kółkiem 20-latek bez prawka [FOTO]

Gdy w grudniu 2020 roku został z niej wybudzony w niczym nie przypominał postawnego młodzieńca sprzed wypadku. Cierpiał na czterokończynowy niedowład spastyczny, nie chodził, nie mówił. Został więc przeniesiony do Polskiego Centrum Rehabilitacji Funkcjonalnej w miejscowości Sawice Wieś na Mazowszu, gdzie przez 15 miesięcy pod fachową opieką medyków powoli odzyskiwał sprawność. Niestety dłużej nie mógł być tam rehabilitowany, ponieważ Narodowy Fundusz Zdrowia nie mógł już kontynuować finansowania jego leczenia.

Otwarcie centrum rehabilitacji

Jego mama musiała więc wziąć sprawy w swoje ręce i poszukała prywatnej opieki. Na początku marca tego roku Adrian ze względu na niską, przystępną cenę trafił najpierw do jednego z ośrodków pod Warszawą. Za blisko dwa miesiące pobytu trzeba było zapłacić 4500 złotych.

- Nie ukrywam, że kierowałam się kosztami. Niestety okazało się, że Adrian nie miał żadnej opieki – opowiada pani Justyna. - Przez ten czas wręcz cofnął się w swoim rozwoju.

Mama przeniosła więc syna do innego zakładu rehabilitacyjnego, gdzie cena jest dużo wyższa. Miesięczny pobyt kosztuje 13 500 złotych. - Ale są przynajmniej efekty tej pracy. Adrian dużo lepiej reaguje na bodźce, zaczął mówić – opowiada mama mężczyzny.

Niestety tak duży wydatek przekracza możliwości pani Justyny. Kobieta uruchomiła więc zbiórkę w internecie na ratowanie jedynego syna. Można ją wspomóc W TYM MIEJSCU.

Sonda
Czy jesteś zadowolony z działania Narodowego Funduszu Zdrowia?