Zbrodnia w Inowłodzu
Jedna z bocznych uliczek tuż przy trasie wylotowej z Inowłodza do Białobrzegów. Tu w dwupiętrowym domu mieszkał Wiktor Z. z dwiema córkami: ośmioletnią Marysią i o dwa lata młodszą Mają. Mama dziewczynek zmarła dwa lata temu na raka. Od tamtej pory wychowaniem dzieci musiał zająć się ich ojciec. Wspomagała go w tym jego mieszkająca pod tym samym dachem matka.
- Po śmierci żony często go widywaliśmy na ulicy, jak chodził na spacery z córkami – opowiadają "Super Expressowi" sąsiedzi mężczyzny. - Wydawało się, że to dobry ojciec.
Po tym co wydarzyło się w miniony weekend, nie mogą się otrząsnąć. Około godziny 2 w nocy z piątku na sobotę (18-19.10) Wiktor Z. złapał za nóż, a następnie ciężko nim ranił Maję. Starsza z córek, widząc, że jej ojciec znajduje się w trudnym do wytłumaczenia amoku, schowała się pod kołdrą w swoim łóżku. Na szczęście mężczyzna jej nie dostrzegł.
6-latka walczy o życie
Zobaczył za to swoją mamę, na którą również rzucił się z nożem. Kobieta odniosła niegroźne obrażenia. Niestety rany zadane Mai były dużo poważniejsze. Dziewczynka została przetransportowana do szpitala Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Leży w śpiączce na oddziale intensywnej terapii. Lekarze wciąż walczą o jej życie.
Wiktor Z. został zatrzymany przez policję na miejscu zdarzenia.
- Mężczyzna został przebadany na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu. Miał blisko promil w organizmie. Z uwagi na to, że był agresywny i pobudzony, została od niego pobrana krew do badań toksykologicznych – powiedziała Natalia Cieślak z tomaszowskiej policji.
Nożownik usłyszał zarzuty podwójnego usiłowania zabójstwa. Grozi mu dożywocie.