O Jagience „Super Express” pisał kilka razy. Jagna choruje na wrodzoną kruchość kości. To schorzenie doprowadziło do tak poważnych zmian w kręgosłupie, że płuca dziewczynki nie mogły się prawidłowo rozwijać, a ona, z każdym upływającym miesiącem, coraz gorzej oddychała, co zagrażało jej życiu. Jedynym ratunkiem była operacja.
Rodzice Jagienki znaleźli pomoc za granicą, ale Narodowy Fundusz Zdrowia nie chciał sfinansować zabiegu. Kiedy powoli tracili już nadzieję, dowiedzieli się, że ich córeczka może zostać zoperowana w szpitalu w Olsztynie.
Dziewczynka trafiła tam w 2017 roku i spędziła w klinice pół roku. Lekarze wszczepili jej specjalne implanty, które miały prostować kręgosłup.
Niestety dziś wiadomo, że operacja się nie powiodła, a śruby i pręty mogą uszkodzić rdzeń kręgowy i przebić płuco. Bywają dni, że Jagienka aż płacze z bólu. Wtedy jej rodzice mogą tylko podać silny lek przeciwbólowy i czekać aż zacznie działać. I znów musieli szukać ratunku.
- Specjaliści z USA i Niemiec analizują dokumenty i przeprowadzają dokładną ekspertyzę możliwości leczenia – mówi Małgorzata Hursztyn, mama Jagienki. - Po nieudanej operacji pilnie trzeba wyjąć z kruchych kostek pręty i śruby, które coraz bardziej zagrażają życiu naszej córeczki. Trzeba załatać rdzeń kręgowy, opłucną, wyprostować kręgosłup i wstawić nowe instrumentarium podtrzymujące kręgosłup. Jeszcze nie mamy pewności, gdzie odbędzie się operacja. Ale z wiemy, że jest ona konieczna i musimy być gotowi wyjechać natychmiast. Dlatego o wsparcie prosimy już dziś.
Zbiórkę na operację ratującą Jagienkę prowadzi Fundacja Gajusz z Łodzi. W tej chwili potrzeba 500 tysięcy złotych, ale ta kwota może wzrosnąć. Dziewczynkę można wesprzeć na stronie internetowej: https://gajusz.org.pl/pomoz-teraz/ostatnia-szansa-jagienki/