Koszmar zwierząt w podłódzkiej ubojni. Świnia porażona prądem i wleczona za nogę na rzeź [WIDEO]

i

Autor: pixabay.com, CC0 fot. phantienphat

Koszmar zwierząt podczas rozładunku w podłódzkiej ubojni. Świnia porażona prądem i wleczona za nogę na rzeź [WIDEO]

2021-06-21 15:07

Fundacja Viva wraz z OKO.press ujawniają, jak traktowane są zwierzęta w drodze do ubojni w podłódzkich Pabianicach. Na nagraniach aktywistów widać jak, podczas rozładunku, świnie rażone są elektrycznymi poganiaczami. Słychać też przerażający krzyk zwierząt. Przedstawiciele ubojni odnieśli się do sprawy.

Pabianickie zakłady trafiły pod lupę przypadkowo, ale nieprawidłowości, jakich się dopatrzyli, na przypadkowe nie wyglądają, bo jak czytamy na portalu OKO.press, aktywiści śledzili sytuację przez wiele miesięcy. Jak czytamy, w trakcie 17. wyjazdów do ubojni w Pabianicach, zarejestrowano jak świnie, podczas rozładunku, są dźgane prętem, rażone prądem po całym ciele, w tym w głowę; kopane i uderzane poganiaczem. "Widać, jak zwierzę przewraca się na ziemię po wielokrotnym rażeniu prądem, a potem jest ciągnięte za nogę przez rampę w stronę ubojni" - czytamy na OKO.press.

Zamówiliśmy rybę, dostaliśmy ości

- Pracownicy kopią zwierzęta, często też są to zwierzęta, które na przykład nie mogą wstać i pracownik próbuje siłą je wypchnąć z ciężarówki, kopiąc. Bardzo często na terenie tych zakładów są używane poganiacze elektryczne, a tak naprawdę te poganiacze powinny być używane, kiedy zwierzę już nie chce iść, nie chce w żaden sposób się ruszyć - wtedy możemy używać poganiaczy, a nie nagminnie stosować raz za razem. Poganiacze elektryczne są stosowane nieprawidłowo, bo zamiast stosować je w tylne miejsce świni, w zad, są stosowane w przypadkowe miejsca, a często nawet wygląda jakby pracownik z premedytacją kierował w okolice głowy czy oczu, żeby to zwierzę wypędzić - opisuje Łukasz Musiał z Fundacji Viva w nagraniu wideo.

Jak mówi aktywista, oprócz tego, że zwierzęta i tak cierpią w chowie przemysłowym podczas transportu, to jeszcze dodatkowo łamane są przepisy, które mają chociaż trochę zmniejszyć ból i stres tych zwierząt. - Wszystko się dzieje na terenie zakładu, więc zrzucanie winy tylko i wyłącznie na firmy dostawcze czy jakichś pośredników jest nie na miejscu, ponieważ w rzeźni powinny być kontrole - dodaje.

PRZECZYTAJ TEŻ: Łódzkie: Jest areszt dla właściciela zakładów mięsnych. Grozi mu 10 lat więzienia [NOWE FAKTY]

Początkowo przedstawiciele ubojni nie chcieli wpuścić reporterki OKO.press, która udała się do głównej siedziby. Kiedy ta czekała na dole, nie dając za wygraną, w końcu zmienili zdanie i zainteresowali się tematem. Przedstawiciel ubojni, po obejrzeniu przedstawionego mu nagrania, odniósł się do sprawy.

- Część tych zachowań jest rzeczywiście karygodna. Nie dyskutuję i wyciągniemy natychmiast konsekwencje. Co do jednego z tych dostawców podjęliśmy już kroki, podpisaliśmy z nim umowę karzącą go za tego typu zachowania. Dla firmy takiej jak nasza, która ma 105 lat tradycji i szczyci się tym, że staramy się produkować w sposób wyjątkowy i chcemy dbać o tradycję, ta sytuacja jest nie do przyjęcia - mówi przedstawiciel zakładów mięsnych z Pabianic.

To było piąte takie śledztwo Fundacji Viva, która zajmuje się obroną praw zwierząt. Wcześniej aktywiści zgłosili do prokuratury podobne sprawy dotyczące zakładów w Dobrej w Wielkopolsce, w Szczecinie, w Przechlewie na Pomorzu i Witkowie w Zachodniopomorskiem.

Poniżej wideo z akcji Fundacji Viva i OKO.press:

Sonda
Jaka powinna być kara za publiczną masturbację?