Łódź. Pan Piotr otwiera sejfy niczym kultowy Kwinto
"Jak pan to zrobił? - Trzeba było uważać" - to krótka wymiana zdań między bohaterami filmu „Vabank” Juliusza Machulskiego, „Nutą” a Henrykiem Kwinto, tuż po tym jak słynny kasiarz otworzył sejf w banku Gustawa Kramera. Wystarczyła chwila, by dostać się do wnętrza kasy pancernej. W prawdziwym życiu czasem trzeba jednak długich tygodni, by uchylić drzwi do skarbca.
- W tym fachu najważniejsza jest cierpliwość i czucie w palcach – wyjaśnia pan Piotr. - Równie istotna jest wiedza na temat budowy samych sejfów. Bez niej i wytrwałości nie da się pokonać zabezpieczeń. Miałem jeden taki przypadek współczesnej kasy z zamkiem szyfrowym. Najpierw przez dwa miesiące musiałem się przygotować. Dopiero po tym czasie udało mi się ją otworzyć, choć i tak zajęło mi to dwa dni.
Od mechanika maszyn biurowych do otwierania sejfów
Pan Piotr specem od otwierania kas pancernych został nieco przez przypadek.
- W 1964 roku rozpocząłem pracę w jednym z łódzkich banków jako mechanik maszyn biurowych – wspomina. - Razem ze mną pracował jeden pan, który za 9 lat miał odejść na emeryturę. Szukał kogoś, kto mógłby go zastąpić właśnie w otwieraniu sejfów. Początkowo niechętnie się zgodziłem, ale teraz nie żałuję.
W trakcie swojej ponad 50-letniej kariery otworzył setki, może tysiące kas.
- Nie sposób tego zliczyć – mówi.
Dziś powoli myśli już o zasłużonej emeryturze. Niewykluczone, że ostatnim skarbcem, który będzie próbował sforsować, jest zabytkowy, nieotwierany od wielu lat sejf. Stoi on w budynku Urzędu Marszałkowskiego w Łodzi, gdzie wcześniej mieścił się Narodowy Bank Polski.