Było o krok od nieszczęścia. 5-letni chłopczyk bawił się beztrosko na podwórku przed własnym domem, gdy jego mama kosiła w tym czasie trawę. W pewnym momencie chciał do niej podbiec. Wtedy ostrze kosiarki zahaczyło o ukryty w darni niewielki drucik, który wystrzelił niczym z katapulty i wbił się maluszkowi w klatkę piersiową. Utkwił w sercu. Życie uratowała mu błyskawiczna pomoc lekarzy z łódzkiego szpitala Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.
Zobacz też: 20-latek wszedł wprost pod koła samochodu. Na tej drodze w ogóle nie powinno go być
Łódź. Drut wystrzelił w serce 5-latka
Mama 5-latka początkowo nie zdawała sobie sprawy z powagi sytuacji. Co prawda na koszulce synka zobaczyła plamę krwi, a pod spodem niewielką rankę, ale była przekonana, że doszło do niegroźnego zranienia. Dopiero kiedy jej zapłakany synek zaczął słabnąć, zdała sobie sprawę z tego, że liczy się każda chwila. Błyskawicznie wezwała karetkę, a medycy zdecydowali, że konieczny jest pilny transport helikopterem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do specjalistycznego szpitala w oddalonej od miejsca zdarzenia o 70 kilometrów Łodzi.
Tam 5-latkiem zajęli się kardiochirurdzy. Chłopiec od razu trafił na stół operacyjny. Malec miał szczęście, bo mimo późnej pory, lekarze byli jeszcze w pracy. Chwilę wcześniej skończyli inny, wielogodzinny zabieg.
Dzięki pracy całego zespołu medycznego z lewej komory serca usunięto mu drut o długości kilku centymetrów. Wszystko skończyło się szczęśliwie, a 5-latek czeka już na powrót do domu.