Awaria prądu mogła doprowadzić do tragedii! Strażacy uratowali mężczyznę

2025-07-19 19:06

Awaria prądu na Widzewie w Łodzi w sobotę, 19 lipca, okazała się wielkim problemem dla mieszkańca dzielnicy, który korzystał z podłączonego do zasilania koncentratora tlenu z uwagi na swoje problemy z oddychaniem. Przebywająca z nim w lokum kobieta wezwała na miejsce straż pożarną, która udostępniła poszkodowanemu swój agregat, neutralizując zagrożenie dla jego zdrowia.

Łódź. Awaria prądu. Strażacy musieli dostarczyć agregat choremu mężczyźnie

i

Autor: SHUTTERSTOCK (2) Awaria prądu na Widzewie w Łodzi w sobotę, 19 lipca, okazała się wielkim problemem dla mieszkańca dzielnicy, który korzystał z podłączonego do zasilania koncentratora tlenu, zdj. ilustracyjne

Łódź. Awaria prądu zagrożeniem dla mieszkańca Widzewa

Ok. godz. 4 w sobotę, 19 lipca, strażacy z Łodzi otrzymali informację o konieczności interwencji w jednym z mieszkań na Widzewie - informuje "Dziennik Łódzki". Pozornie prozaiczna sytuacja, jaką była awaria prądu, doprowadziła do zagrożenia zdrowia dla mężczyzny korzystającego z koncentratora tlenu. Zmagający się z problemami oddechowymi poszkodowany potrzebował szybkiej pomocy, bo urządzenie wymagało zasilania.

Na szczęście chory nie był sam, bo strażaków wezwała towarzysząca mu kobieta. Udostępnili oni mieszkańcowi Widzewa swój agregat, dzięki czemu koncentrator tlenu znowu można było podłączyć do prądu.

Tymczasem cała Łódź nadal żyje sprawą śmiertelnego wypadku, do którego doszło w czwartek, 17 lipca. Na przejściu dla pieszych na ul. Zgierskiej została potrącona 27-letnia kobieta. Uderzenie było tak silne, że poszkodowana wylądowała na torach tramwajowych, ginąc na miejscu. Okazało się, że za kierownicą volkswagena passata siedział 85-letni mężczyzna, którego z uwagi na wiek i stan zdrowia - prowadzący był mocno roztrzęsiony, nie udało się przebadać na obecność alkoholu we krwi; mężczyzna trafił za to do szpitala, gdzie pobrano od niego krew.

- (...) w momencie wypadku na ulicy nie było żadnego innego samochodu. Żaden pas ruchu nie był zajęty. Była tylko piesza, która niemal zakończyła przechodzenie przez jezdnię, i kierowca, który w nią uderzył. Jedyny "błąd", jaki można by przypisać pieszej, to ewentualne niezauważenie nadjeżdżającego pojazdu, jednak w obliczu okoliczności nie może to stanowić usprawiedliwienia dla sprawcy - poinformował profil facebookowy LDZ Zmotoryzowani Łodzianie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki