Sprawa sięga grudnia ubiegłego roku. Jednego dnia policja kilkukrotnie wzywana była na interwencje w centrum Łodzi. W ciągu kilku godzin nieznany sprawca atakował przypadkowe osoby, bijąc je lub niszcząc ich mienie. Pierwsze zgłoszenie miało miejsce około godziny 16.40, wpłynęło z ulicy Wigury, ze sklepu, w którym jedna z klientek została uderzona z dużą siłą w twarz, przez stojącego obok niej mężczyznę. Sprawca po zdarzeniu uciekł. Podobny przebieg miało kolejne zdarzenie, tym razem w aptece w centrum handlowym przy al. Piłsudskiego. Tam również zaatakowana została kobieta - napastnik uderzył ją w twarz i zbiegł. Trzeci atak miał miejsce przed hotelem przy tej samej ulicy. Ofiarą była kolejna kobieta, która otrzymała silny cios w tył głowy. Na szczęście obrażenia, jakich doznały nie zagrażały ich życiu.
Ostatni atak miał miejsce około godziny 20.00. Napastnik, na skrzyżowaniu ulic Sienkiewicza z Piłsudskiego, podbiegł do stojącego przed sygnalizatorem samochodu i po otworzeniu drzwi chciał kierującego uderzyć butelką. - Gdy ten się uchylił, rozsierdzony niepowodzeniem agresor, swoją złość wyładował na szybie pojazdu - opisuje policja.
- Policjanci, analizując zebrane w tych sprawach materiały ustalili, że za wszystkimi kryje się ten sam mężczyzna. Dobre rozpoznanie podczas typowania potencjalnego sprawcy pozwoliło mundurowym zawęzić krąg podejrzewanych osób. Wizerunek napastnika został okazany pokrzywdzonym. Wszyscy, bez cienia wątpliwości rozpoznali w nim napastnika - podaje policja.
Okazał się nim 32-latek bez stałego miejsca zameldowania. Został zatrzymany, usłyszał zarzuty uszkodzenia ciała, naruszenia nietykalności cielesnej i uszkodzenia mienia, za co grozi mu kara do 5 lat więzienia.
Decyzją sądu został tymczasowo aresztowany. Dalsze czynności w tej sprawie prowadzą śledczy z Wydziału Dochodzeniowo- Śledczego Komendy Miejskiej Policji w Łodzi.