Pan Józef jest krawcem od 1958 roku. 30 listopada ubiegłego roku jak zawsze siedział nad swoją maszyną do szycia i przygotowywał kolejne ubrania. Około godziny 14 do jego zakładu wszedł mężczyzna z maseczką na twarzy.
- Początkowo myślałem, że to mój znajomy – opowiada starszy pan. - Nie zdążyłem się nawet odwrócić, a on przyłożył mi nóż do szyi i mówi: dawaj pieniądze, bo cię zarżnę. Odskoczyłem, on ze mną. Złapałem za ten nóż i go popchnąłem. Kopnąłem go jeszcze. Zacząłem krzyczeć, wtedy rzucił się do ucieczki. Dogoniłem go przed wyjściem, przewróciłem i zacząłem go walić takimi wielkimi nożycami krawieckimi. Ale później się poderwał i uciekł.
Krawiec zawiadomił o wszystkim policję. - Kryminalni przeanalizowali monitoring znajdujący się nieopodal pracowni krawieckiej – mówi Marcin Fiedukowicz z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi. - Okazało się, że na jednym z nagrań był widoczny napastnik. Policjanci ustalili adres zamieszkania podejrzewanego. 48-latek przyznał się, że tego dnia był w zakładzie krawieckim dwukrotnie. W godzinach rannych pożyczył od krawca 2 złote na jedzenie, po czym po kilku godzinach poszedł do pracowni krawieckiej i zaatakował właściciela nożem kuchennym.
Zatrzymany Krzysztof S. usłyszał zarzut rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia w warunkach recydywy, za co groziło mu 15 lat więzienia.
Mężczyzna właśnie stanął przed sądem. Przyznał się do winy i złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Ani prokuratura, ani pan Józef się temu nie sprzeciwiali, więc sąd posłał go za kratki na 3 lata i 6 miesięcy, o co wnosił sam oskarżony.