Napadł z nożem na staruszka

i

Autor: Dariusz Kucharski

ŁÓDŹ. Napadł z nożem na staruszka. Ten go pogonił nożyczkami, a sąd posłał do więzienia [WIDEO]

2021-04-15 9:52

To miał być łatwy łup. Uzbrojony w nóż Krzysztof S. (48 l.) wszedł do jednego z zakładów krawieckich w centrum Łodzi i zażądał od jego 90-letniego właściciela wydania dziennego zarobku. Bandzior nie spodziewał się, że krewki staruszek ma w sobie tyle werwy. Józef Walczak odepchnął napastnika, obalił na ziemię, skopał i przy pomocy wielkich krawieckich nożyc wygonił ze swojej pracowni.

Pan Józef jest krawcem od 1958 roku. 30 listopada ubiegłego roku jak zawsze siedział nad swoją maszyną do szycia i przygotowywał kolejne ubrania. Około godziny 14 do jego zakładu wszedł mężczyzna z maseczką na twarzy.

- Początkowo myślałem, że to mój znajomy – opowiada starszy pan. - Nie zdążyłem się nawet odwrócić, a on przyłożył mi nóż do szyi i mówi: dawaj pieniądze, bo cię zarżnę. Odskoczyłem, on ze mną. Złapałem za ten nóż i go popchnąłem. Kopnąłem go jeszcze. Zacząłem krzyczeć, wtedy rzucił się do ucieczki. Dogoniłem go przed wyjściem, przewróciłem i zacząłem go walić takimi wielkimi nożycami krawieckimi. Ale później się poderwał i uciekł.

90-letni krawiec pogonił zbója z nożem

Krawiec zawiadomił o wszystkim policję. - Kryminalni przeanalizowali monitoring znajdujący się nieopodal pracowni krawieckiej – mówi Marcin Fiedukowicz z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi. - Okazało się, że na jednym z nagrań był widoczny napastnik. Policjanci ustalili adres zamieszkania podejrzewanego. 48-latek przyznał się, że tego dnia był w zakładzie krawieckim dwukrotnie. W godzinach rannych pożyczył od krawca 2 złote na jedzenie, po czym po kilku godzinach poszedł do pracowni krawieckiej i zaatakował właściciela nożem kuchennym.

Zatrzymany Krzysztof S. usłyszał zarzut rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia w warunkach recydywy, za co groziło mu 15 lat więzienia.

Mężczyzna właśnie stanął przed sądem. Przyznał się do winy i złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Ani prokuratura, ani pan Józef się temu nie sprzeciwiali, więc sąd posłał go za kratki na 3 lata i 6 miesięcy, o co wnosił sam oskarżony.