Wszyscy mieszkali na jednym piętrze. Żyli w dobrych relacjach, aż do pewnego listopadowego dnia 2018 roku. Marzena C. (42 l.) zapukała wówczas do drzwi Rafała G.. Chciała odebrać pożyczoną wcześniej ładowarkę. Pech chciał, że rozmawiającą z sąsiadem na klatce schodowej kobietę zobaczył wchodzący po schodach jej mąż – Paweł C.. W nieparlamentarnych słowach spytał żony, gdzie się szwenda. Od słowa do słowa między mężczyznami doszło do kłótni. Potem wypadki potoczyły się błyskawicznie. Rafał G. trzymał w ręku nóż, którym przygotowywał w domu kolację. Podniósł go w górę, chwilę potem ostrze przebiło lewy bark. Pan Paweł padł zakrwawiony na ziemię, a jego żona bezradnie patrzyła, jak uchodzi z niego życie.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Ratując sąsiadkę, zadźgał jej męża
Kilka dni później musiała pochować męża. Nożownik usłyszał zarzut zabójstwa i stanął przed łódzkim sądem. Dziś zapadł wyrok w tej sprawie. - Sąd Okręgowy uznał oskarżonego Rafała G. za winnego czynu z art. 148 § 1 Kodeksu Karnego, to jest zabójstwa, polegającego na tym, że działając z zamiarem ewentualnym pozbawił życiapokrzywdzonego w ten sposób, że zadał mu cios nożem w okolicę barkową po stronie lewej, powodując ranę kłutą na granicy przedniej części lewej okolicy nadobojczykowej z uszkodzeniem lewej tętnicy podobojczykowej, żebra lewego, płata górnego lewego płuca z masywnym krwiakiem lewej jamy opłucnej i odmą opłucnową lewostronną, które to obrażenia skutkowały śmiercią gwałtowną pokrzywdzonego i wymierzył oskarżonemu karę 10 lat pozbawienia wolności – mówi sędzia Damian Krakowiak, rzecznik prasowy do spraw karnych Sądu Okręgowego w Łodzi.