To zbrodnia jak z najgorszego koszmaru. Kiedy 28-latka nieco ponad miesiąc temu wprowadzała się do swojego wujka, ten w najczarniejszych snach nie przypuszczał, że kobieta będzie zdolna do takiego okrucieństwa.
Jak ustalono do okrutnego mordu doszło w czwartek, 12 listopada w mieszkaniu 49-latka. Tego dnia zjawił się tam 29-letni chłopak kobiety. Między nimi, a wujkiem doszło do awantury. W jej trakcie młodzi ludzie rzucili się z pięściami na mężczyznę i okładali go po głowie. Właściciel lokum błagał ich o litość, prosił o darowanie życia, ale oni byli bezwzględni. Zginął wykrwawiając się na śmierć po tym, jak poderżnięto mu gardło.
- Zaginięcie 49-latka zgłosiła jego siostra w sobotę – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi. - Nie mogła się z nim skontaktować, a od sąsiadów z miejsca jego zamieszkania dowiedziała się że w czwartek z mieszkania dobiegały odgłosy awantury. Policjanci udali się w sobotę do mieszkania 49 - latka. Nie zastali go w domu. Stwierdzili, brak dużej części dywanu i ślady krwi. Zatrzymana została 28 - latka, która od ponad miesiąca wynajmowała pokój u pokrzywdzonego oraz jej o rok starszy chłopak, zamieszkały w okolicach Aleksandrowa. Z dowodów wynika, ze po pozbawieniu w miniony czwartek życia ofiary, w piątek podjęli oni działania w kierunku ukrycia zwłok. Owinięte w dywan zwłoki, pożyczonym samochodem dostawczym, przewieźli poza Aleksandrów i zrzucili z mostu na rzece Bzurze - dodaje.
Oboje usłyszeli w zgierskiej prokuraturze zarzuty zabójstwa. Grozi im dożywocie.