- Mediacje między rodzinami ofiar wypadku na A1 a oskarżonym Sebastianem M. zakończyły się fiaskiem.
- Rodziny odmówiły dalszych rozmów z powodu ogromnego bólu i emocji po stracie bliskich.
- Proces Sebastiana M., oskarżonego o spowodowanie tragicznego wypadku, trwa, a jego tymczasowy areszt został przedłużony.
Mediacje, które wnioskowała obrona Sebastiana M., trwały od września 2025 roku. Miały one na celu próbę porozumienia między oskarżonym a rodzinami ofiar przed rozpoczęciem procesu, jednak finalnie zakończyły się niepowodzeniem. Jak podkreślił pełnomocnik rodzin, emocje i ból po stracie były zbyt silne, by możliwe było prowadzenie rozmów.
- Bardzo emocjonalnie zareagowali sami pokrzywdzeni. Oni wprost powiedzieli: zrywami te mediacje. I tak to zostało zaprotokołowane - powiedział w Sądzie Rejonowym w Piotrkowie Trybunalskim pełnomocnik rodzin ofiar Łukasz Kowalski.
Z wnioskiem o mediacje wystąpiła obrona Sebastiana M. przed rozpoczęciem procesu.
– W sprawie jest jeszcze wiele okoliczności do zbadania, które pozwolą nam na ustalenie prawdy materialnej, co tak naprawdę zaszło – tłumaczyła Katarzyna Hebda, obrońca Sebastiana M., cytowana przez Radio ESKA.
Pomimo mediacji, proces oskarżonego rozpoczął się oficjalnie w październiku 2025 roku. Sebastian M. nie przyznał się do winy, ale przeprosił rodziny ofiar.
Na wtorkowej (25 listopada) rozprawie sąd zdecydował o przedłużeniu tymczasowego aresztu dla Sebastiana M. do 26 maja 2026 roku. Proces będzie kontynuowany, a sąd nadal analizuje wszystkie okoliczności tragicznego zdarzenia, by ustalić pełną odpowiedzialność oskarżonego.
Według Radia ESKA, emocje wokół sprawy wciąż są ogromne, a rodziny ofiar pozostają zdecydowane w swoim stanowisku – mediacje nie wchodzą już w grę.
Przypomnijmy - Sebastian M. jest oskarżony o spowodowanie wypadku na autostradzie A1 w Sierosławiu pod Piotrkowem Trybunalskim, gdzie zginęła 3-osobowa rodzina z Myszkowa. Do zdarzenia doszło 16 września 2023 r., ale proces w tej sprawie rozpoczął się dopiero we wrześniu br. W międzyczasie trwała m.in. procedura ekstradycyjna mężczyzna ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gdzie kierowca BMW wyjechał wkrótce po zdarzeniu.
Mężczyźnie grozi kara maksymalna 8 lat więzienia.