Sceny niczym z filmu Hitchcocka na łódzkiej Retkinii. Mieszkańcy są atakowani przez... ptaki. Zwierzęta mają swoje gniazda przy jednym z bloków przy ul. Kusocińskiego. - Zostałam mocno uderzona w głowę. Sądziłam, że to przypadek, ale w zeszłym tygodniu szłam z córką i maleńkim dzieckiem w wózku i córce ptak wczepił się we włosy. Jeśli zaatakowany zostałby mój półroczny wnuk, to byłby to już większy problem. On się nie obroni - mówi jedna z mieszkanek osiedla.
ZOBACZ: W województwie łódzkim ma stanąć krzyż prawie 2 razy większy od Jezusa ze Świebodzina
Aby dowiedzieć się więcej o zachowaniach ptaków odwiedziliśmy łódzkie zoo. Jak uspokaja Michał Sobczak sytuacja powinna się unormować do końca czerwca. - Ptaki bez powodu nie zrobią nikomu krzywdy. Nie ma innego wyjścia, tylko trzeba przeczekać ten okres. To jest czas, kiedy młode ptaki opuszczają gniazda, a rodzice próbują odstraszyć potencjalne zagrożenie, którym w ich przekonaniu jest człowiek. Krzywdy naprawdę te ptaki nikomu nie zrobią. To, że ptak się wplątał w kok, czy uderzył skrzydłem, to żadne niebezpieczeństwo. Zwierzęta nie robią tego złośliwie - wyjaśnia.
ZOBACZ: Awaria wodociągów w Łodzi. Jakie ulice są dziś bez wody?
Zdaniem specjalisty przenoszenie gniazd może nie przynieść efektów, bo ptaki - jeśli będą chciały - i tak wrócą w to samo miejsce.
Posłuchajcie materiału Patrycji Szynter: