Koniec marzeń Orła?
Rozpoczęły się ćwierćfinały play-off Metalkas 2. Ekstraligi. W Łodzi odbył się pierwszy z dwóch meczów między lokalnym Orłem a Arged Malesą Ostrów. Początek należał do gospodarzy. W pewnym momencie wydawało się, że mogą być pewni wygranej, ale wszystko zmieniła końcówka. Goście pokazali się ze świetnej strony i to oni ostatecznie wygrali 42:46.
Gościem pomeczowego studia był właściciel łódzkiego klubu. Był on wyraźnie niezadowolony z tego jaki przebieg miało to wydarzenie. Stwierdził, że zawodnicy nie byli orłami tylko „skowronkami”. Przyznał także, że odwrócenie sytuacji w rewanżu będzie bardzo trudne i potrzeba cudu, aby móc myśleć o awansie do półfinałów fazy play-off.
Co dalej z Orłem?
Sytuacja w łódzkim klubie robi się napięta. Jakiś czas temu Witold Skrzydlewski ogłosił, że rezygnuje z prowadzenia klubu i chętnie go odda. W pomeczowym studio Canal+ zwrócił uwagę na napięte relacje między nim a kibicami.
- Słyszał pan, jak każą mi „wypier”? Jak widać przed klubem jest świetlana przyszłość, jak mnie już nie będzie. My chcemy oddać klub za złotówkę. Prowadzimy rozmowy. Na przykład jeden pan rozmawia z nami przez media i nie będę wymieniał jego nazwiska. Kibice już wierzą, że jak przyjdzie, to będą miliony. Daj Boże – powiedział Witold Skrzydlewski.
Dodał także, że wcześniej sytuacja o odejściu nie była pewna i istniało prawdopodobieństwo, że zostanie w klubie.
- Tak jak na początku był cień szansy, to jednak skoro ci państwo krzyczą żebym „wypier”, to przekonali mnie w 100 procentach żeby moja noga tu więcej nie stanęła – dodał Skrzydlewski.
Witold Skrzydlewski przyznał, że te słowa są dla niego bolesne zwłaszcza przez wkład w klub.
- Ja i moja rodzina nie zasłużyliśmy, aby nami tak pomiatać. Przez te wszystkie lata na żużel w Łodzi wyłożyliśmy kilkadziesiąt milionów złotych. W tym roku będzie to albo 5,6 miliona, albo 5,8 miliona, w zależności ile odjedziemy meczów. A sami państwo widzicie, ilu kibiców przychodzi na stadion – dodał Skrzydlewski.