Łódź. Noworodek zmarł po zakażeniu bakterią. Babcia przeżyła traumę
Sąd Okręgowy w Łodzi wydał wyrok ws. kobiety, której wnuczka zmarła w szpitalu im. Madurowicza - informuje dzienniklodzki.pl. Do tragedii doszło w 2017 r., gdy do placówki trafiła córka poszkodowanej. Lekarze przekazali przyszłym rodzicom i babci dziewczynki, że poród powinien się odbyć już w 6. miesiącu ciąży, by uniknąć rozejścia się szwów po wcześniejszej operacji pacjentki.
Noworodek urodził się przez cesarskie cięcie, ale w 10. dobie po rozwiązaniu okazało się, że jego stan jest krytyczny. Dziecko zaraziło się bakterią Klebsiella pneumoniae, po tym jak trafiło do jednej sali z zakażoną pacjentką. Śmierć wnuczki był dla mieszkanki Łodzi ciosem.
Dalsza część tekstu poniżej.
Kobieta ciężko przeżyła śmierć wyczekiwanej wnuczki. Obwiniała się o to, że namawiała synową aby urodziła dziecko w tym szpitalu. Nie mogła pogodzić się z faktem, że nie pożegnała się z wnuczką. Zachorowała na depresję, a wyjście z choroby zajęło jej dwa lata. Bardzo często odwiedza grób wnuczki na cmentarzu, ale nie ogląda jej zdjęć w obawie przed bólem - powiedziała adwokatka Anna Walkiewicz, pełnomocniczka kobiety, którą cytuje dzienniklodzki.pl.
Sąd w Łodzi wydał wyrok
Sprawa trafiła do sądu, bo kobieta domagała się zadośćuczynienia za pogorszenie swojego stanu - zdaniem biegłych doznała długotrwałego uszczerbku na zdrowiu w wysokości 5 proc. Sąd pierwsze instancji przyznał jej 50 tys. zł, ale Sąd Okręgowy w Łodzi zmniejszył tę kwotę, po odwołaniu pozwanego, do 30 tys. zł.
Pracownice jadły i przebierały się w piwnicy ZUS! „To warunki urągające ludzkiej godności”