Sylwia Kurzela była w Łodzi jednym z najbardziej rozpoznawalnych radiowych głosów. Przez lata, pracując jako prezenterka łódzkiej Eski, zyskała rzeszę fanów. Słuchacze wspominają jej "zaraźliwy śmiech". "Tego śmiechu nic nie zastąpi"; "Ten niesamowity głos nam towarzyszył i poprawiał humor każdego dnia. Niezwykła osobowość. Do zobaczenia"; "Dziś zamiast tego zaraźliwego śmiechu pęknięte serce i łzy" - piszą pod postem informującym o śmierci Kurzeli.
PRZECZYTAJ TEŻ: Nie żyje 3-latek przytrzaśnięty automatyczną bramą. Straszna tragedia pod Pabianicami
Sylwia Kurzela zmarła 26 września 2022 r. nad ranem, o czym poinformowali jej redakcyjni przyjaciele z Radia ESKA.
"Zostawiła po sobie ogromną pustkę, której - wiemy to doskonale - nic nie będzie w stanie zapełnić. Do ostatnich chwil nie poddawała się w heroicznej walce z rakiem. Sylwio - byłaś, jesteś i na zawsze pozostaniesz w naszej pamięci..." - napisali.
W 2019 roku Sylwia dowiedziała się, że ma raka jajnika. Jak wspominają jej redakcyjni koledzy, nie poddawała się, wciąż pracowała i... podtrzymywała ich na duchu. "Nasza Kurzelka wojowniczka, w przerwie między chemioterapią prowadziła program Wrzuć na Luz, a do tego prowadziła fajne wydarzenia, koncerty, wsiadała do EskaSummer Patrolu i jeszcze ogarniała promocję stacji. Nie skarżyła się, nie dawała sobie taryfy ulgowej, robiła swoje. Nawet gdy już była bardzo chora, nawet ze szpitalnego łóżka" - czytamy na eska.pl.
ZOBACZ TEŻ: Patryk ma tylko 15 lat. Nowotwór zaatakował go po raz czwarty. Ma szansę, ale tylko zagranicą
Choć Sylwia Kurzela urodziła się w Gdańsku, to od czasów studiów związana była z Łodzią, w której sprawy się zaangażowała całą sobą. "Aktywnie uczestniczyła w marszach i działaniach artystycznych upamiętniających łódzką Rewolucję 1905 roku. Chodziła na manify i protesty bo nie zgadzała się na przemoc, nierówność, wykluczenia, brak tolerancji" - czytamy. Zaangażowała się także w pomoc uchodźcom z Ukrainy, czynnie pomagała zwierzętom ze schronisk. "Nigdy nie była obojętna" - pisza jej przyjaciele. "Nie zliczymy ilu osobom pomogła".