Anna S. i jej wybranek od kilku miesięcy wynajmowali mieszkanie na parterze jednego z wieżowców przy ulicy Ciołkowskiego w Łodzi. 18 listopada doszło między nimi do sprzeczki, w wyniku której Rafał S. zacisnął dłonie na szyi ukochanej i pozbawił ją życia. Potem przez dwa dni mieszkał z jej zwłokami, ale kiedy w powietrzu zaczął unosić się fetor, przeniósł się do hostelu.
Tymczasem smród w bloku roznosił się coraz większy. - Właścicielka lokalu została powiadomiona przez sąsiadów, że wydobywa się z niego nieprzyjemny zapach, który w ich ocenie mógł wynikać z zaniedbań w utrzymywaniu higieny posiadanych przez najemców kotów – opowiada Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy łódzkiej prokuratury. - Kobieta skontaktowała się z 44 – latkiem, który zobowiązał się do rozwiązania problemu. Wszystko wskazuje na to, że w mieszkaniu pojawił się 23 listopada 2020 roku. Mimo to, do właścicielki lokalu w dalszym ciągu docierały sygnały, dotyczące wydobywania się z niego nieprzyjemna woń.
Polecany artykuł:
W międzyczasie z właścicielką mieszkania skontaktowała się również matka Anny S., która od kilku dni nie mogła się do córki dodzwonić. Obie kobiety spotkały się przed wejściem do mieszkania. - Jeszcze przed otwarciem drzwi poczuły budzący niepokój i nieprzyjemny zapach – dodaje Kopania. - Po wejściu kobiety odnalazły leżące w łóżku zwłoki 49 – latki. Powiadomiona została policja i prokurator. Podczas przeprowadzanych z udziałem medyka sądowego oględzin stwierdzono, daleko idące zmiany pośmiertne oraz uszkodzenie części tkanek miękkich.
Rafał S. został zatrzymany i usłyszał zarzut zabójstwa. - 44 - latek przyznał się do zbrodni – mówi Krzysztof Kopania. - Wyjaśnił, że pomiędzy nim a partnerką w dniu 18 listopada doszło do awantury, w przebiegu której pozbawił ją, poprzez uduszenie, życia. Nie był jednak w stanie podać powodu konfliktu. Mężczyźnie grozi dożywocie.