Strzelanina w Łęczycy. 45-latek oddał kilkaset strzałów, ale nie wiadomo, jak zmarł

i

Autor: KWP Gdańsk, ANDRZEJ LANGE / SE Kilkaset strzałów oddał 45-latek, zanim do jego mieszkania wkroczyli kontrterroryści - są nowe informacje o strzelaninie w Łęczycy, zdj. ilustracyjne

Strzelanina w Łęczycy

Padło kilkaset strzałów, ale na jego ciele nie było żadnych obrażeń! Nikt nie wie, jak zmarł 45-letni myśliwy

2024-07-16 9:07

Kilkaset strzałów oddał 45-latek, zanim do jego mieszkania wkroczyli kontrterroryści - są nowe informacje o strzelaninie w Łęczycy. Mężczyzna już nie żył, ale na jego ciele nie znaleziono żadnych obrażeń, w związku z tym nie udało się ustalić przyczyny zgonu. Obok zwłok leżał nóż, natomiast w jego lokum ujawniono ponadto 5 sztuk broni myśliwskiej i amunicja, której nie zdołał wykorzystać.

Strzelanina w Łęczycy. Padło kilkaset strzałów

45-latek, którego ciało znaleziono w budynku przy ul. Sienkiewicza w Łęczycy, oddał wcześniej kilkaset strzałów. Jak informuje prokuratura, ujawniając najnowsze ustalenia dotyczące sobotniej strzelaniny, mężczyzna strzelał nie tylko z mieszkania, do którego wkroczyli kontrterroryści, ale również z innych pomieszczeń nieruchomości przy drodze krajowej nr 91, gdzie prowadził ponadto działalność gospodarczą.

Gdy funkcjonariusze weszli do lokum, 45-latek leżał już martwy na ziemi, a obok znajdował się nóż. W mieszkaniu znaleziono ponadto 5 sztuk broni myśliwskiej i pozostałą część amunicji. Biegły nie ujawnił jednak na zwłokach żadnych obrażeń, które mogłyby doprowadzić do zgonu. Kluczowa dla wyjaśnienia sprawy będzie sekcja i wyniki badań toksykologicznych, bo istnieje podejrzanie, że myśliwy znajdował się pod wpływem alkoholu lub środków odurzających. Dalsza część tekstu poniżej.

To była największa masakra w polskiej policji. Wielka strzelanina w Magdalence pod Warszawą

Jak wynika z relacji rodziny, jeszcze przed strzelaniną mężczyzna zachowywał się dziwnie, był pobudzony, a także twierdził, że czuje się zagrożony i że ktoś na niego czyha. Mimo to nic nie wskazywało na gwałtowny wybuch agresji, zwłaszcza że 45-latek nigdy nie był karany i nikt nie zgłaszał na niego żadnych skarg. Ponadto wiemy, że mieszkał sam i że miał pozwolenie na broń - wyjaśnia Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.