Podejrzanego o kradzież kranu w szpitalu Kopernika uchwycił kamera monitoringu

Pamiętacie powódź w szpitalu Kopernika? Łódzka policja nadal szuka sprawcy kradzieży kranu [ZDJĘCIA Z MONITORINGU]

Emilia Białecka

2016-02-02 14:59

Łódzka policja nadal szuka sprawcy kradzieży kranu z łazienki szpitala Kopernika. Przypomnijmy, że doszło wtedy do zalania parteru placówki, a woda podchodziła pod blok operacyjny, na którym trwał zabieg.

Najnowsze z działu

Jak to działa?

Kuszą mężczyzn wizualizatorem erekcji! Czy ciekawość zwycięży nad krępacją?

Tyle osób straci pracę

Najpierw Beko, teraz to? Kolejna firma szykuje grupowe zwolnienia. To nie będą spokojne święta

Ciekawe zestawienie

Wybrano najbogatsze gminy w kraju. "Polski Kuwejt" na przodzie rankingu

Krwawe porachunki

Nagła decyzja ws. strzelaniny w myjni w Łodzi. Chodzi o emerytowanego policjanta. Co postanowi sąd?

Tragedia w Górkach

Ciało 39- i 55-latka w domu jednorodzinnym. Sekcja zwłok nie potwierdziła podejrzeń strażaków. Zbrodnia pod Pajęcznem?

Polecany artykuł:

Szpital Kopernika zalany, bo ktoś ukradł kran [ZDJĘCIA]: "Woda podchodziła pod …

Kamery monitoringu szpitalnego zarejestrowały mężczyznę podejrzewanego o kradzież kranu z łazienki w szpitalu Kopernika w Łodzi. Wskazał go świadek. Osoby mogące pomóc w ustaleniu sprawcy tego zdarzenia proszone są o kontakt z VII Komisariatem Policji w Łodzi ul. 3-go Maja 43 telefon 42 665 27 79 czynny w godz. 8-16, całodobowy 42 665 2456 (dyżurny jednostki).

Zobacz też: Znana modelka z Top Model założyła firmę i oszukała kontrahentów na 6,5 mln złotych!

Ukradł kran w szpitalu Kopernika i spowodował powódź

Przypomnijmy, do zdarzenia doszło 19 stycznia 2016 roku. Mężczyzna ukradł z łazienki w szpitalu Kopernika kran powodując tym samym zalanie parteru placówki. Pracownicy oddziału ratunkowego przeżyli chwile grozy - woda tryskała pod ogromnym ciśnieniem, rozprzestrzeniając się w szybkim tempie. To stanowiło duże niebezpieczeństwo, gdyż na bloku operacyjnym trwał zabieg, a zetknięcie urządzeń z wodą mogłoby skończyć się tragicznie. Problem polegał na tym, że nie można było zakręcić dopływu wody, gdyż to spowodowałoby m.in. uszkodzenie wartego półtora miliona złotych sprzętu - rezonans magnetyczny chłodzony jest wodą.