Do kradzieży doszło na jednym z tomaszowskich osiedli około godziny 12. Łupem młodego mężczyzny padł motocykl marki suzuki gsx. 19-latek odpalił maszynę i pognał nią ulicą Polną. Na wysokości parku Rodego doprowadził do kolizji z innym uczestnikiem ruchu. Najechał na tył volkswagena. Wtedy jednak wyszedł z niej bez szwanku. Podkręcił tylko gaz i popędził dalej.
Nie miał już tyle szczęścia kilkaset metrów dalej, gdy gnał jadąc ulicą Świętego Antoniego w kierunku Ronda Olimpijczyków. Tam stracił panowanie nad motocyklem, zjechał na przeciwległy pas ruchu i zderzył się czołowo z samochodem osobowym. Siedząca za jego kierownicą kobieta akurat w tym czasie prawidłowo zjeżdżała z ronda.
Na miejscu wypadku niemal natychmiast pojawiły się służby ratunkowe, które podjęły reanimację nieprzytomnego Mateusza K.. Mężczyzna w stanie krytycznym został przetransportowany do miejscowego szpitala, gdzie po kilkudziesięciu minutach zmarł. Z ustaleń policjantów wynika, że 19-latek nie posiadał uprawnień do prowadzenia motocykli, był też notowany przez mundurowych. Do tragedii doszło w tak krótkim czasie od kradzieży, że właściciel jednośladu nawet nie zorientował się, że stracił swoją maszynę.
Czy życie Mateusza K. warte było kilkuminutowej podróży rozpędzonym jednośladem?
- Policjanci, którzy ustalili świadków i przeprowadzili oględziny miejsc zdarzeń oraz pojazdów, zabezpieczyli również ślady, które pomogą ustalić ich dokładne okoliczności. Ustalili ponadto, iż uczestnikiem obu zdarzeń był ten sam mężczyzna, a sam motocykl pochodził z przestępstwa kradzieży z włamaniem do jednego z garaży na terenie Osiedla Obrońców Tomaszowa z 1939 roku. Wartość motocykla właściciel oszacował na 14 000 zł. Dokładne okoliczności wypadku pod nadzorem prokuratora wyjaśniają funkcjonariusze z tomaszowskiej komendy powiatowej - mówi Grzegorz Stasiak z tomaszowskiej komendy policji.
Polecany artykuł: