4-latek razem z rodzicami, tatą Jarosławem, mamą Iwoną i rodzeństwem, 8-letnią Martynką i 13-letnim Bartkiem, mieszkał w jednym z domów przy jedynej drodze we wsi. Rodzina toczyła sobie spokojne życie, które w środowy (8.02) poranek zamieniło się w rozpaczliwą walkę o przetrwanie.
Czytaj też: Oliwierek miał umrzeć po zjedzeniu mrożonki. Jego mama nie wytrzymała stresu
Maleńki Oliwierek po przebudzeniu zaczął źle się czuć. Skarżył się na silne bóle brzucha, wymiotował. Z każdą upływającą minutą jego stan się pogarszał. Rodzice wezwali pogotowie, ale gdy ratownicy medyczni przyjechali na miejsce na ratunek było już za późno. Próbowali jeszcze reanimować maluszka, niestety nie byli w stanie go ocalić. Niemal równocześnie na złe samopoczucie zaczęli uskarżać się mama, siostra i brat 4-latka. Kobieta i jej córeczka zostały przewiezione do szpitala w Opocznie, Bartka helikopterem przetransportowano do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Chłopiec jest dziś w dobrym stanie, w nieco gorszym znajdują się pani Iwona i Martynka.
W środę na miejscu tragedii od rana pracowali policjanci. Strażacy dokładnie sprawdzili dom i wykluczyli obecność tlenku węgla, dlatego jedną z głównych hipotez jest zatrucie pokarmowe. Niewykluczone, że doszło do niego po zjedzeniu źle przechowywanej mrożonki. Ojciec Oliwierka jako jedyny nie jadł tego posiłku i jemu nic nie dolegało.
- Zabezpieczamy ślady, przesłuchujemy świadków – wyjaśnia Barbara Stępień z policji w Opocznie. - Naszym zadaniem jest ustalenie w jakich okolicznościach doszło do tej tragedii. Badamy wszystkie okoliczności. Jedna z hipotez zakłada, że doszło do zatrucia pokarmowego, jednakże żeby to stwierdzić istotne będą wyniki sekcji zwłok zmarłego chłopca oraz wyniki badań toksykologicznych pozostałych członków rodziny.
Wciąż jesz dużo mięsa? Lekarze, dietetycy i ekolodzy OSTRZEGAJĄ!
Posłuchaj, jak zmienić nawyki żywieniowe, pomagając SOBIE i środowisku.