Obaj mężczyźni mieszkają od wielu lat w jednej z kamienic przy ul. Pomorskiej w centrum miasta. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia w ubiegłym roku starszy z nich zaprosił sąsiada do siebie. Pan Sebastian przyszedł ze swoją narzeczoną.
- Niedawno straciłem żonę. Chciałem wtedy z kimś po prostu porozmawiać – opowiada Robert F.
Cała trójka usiadła do suto zastawionego stołu. Po pewnym czasie 33-latek dla zabawy zaczął pstrykać palcami, czym mocno zirytował gospodarza. Ten prosił, żeby gość przestał, na co pan Sebastian zaczął się śmiać, ale pstrykania nie powstrzymał. Tego dla Roberta F. było już za wiele. Chwycił za leżący na stole wielki nóż i z całych sił wbił go w pierś swojego sąsiada. Na szczęście dla niego, jego narzeczona natychmiast zadzwoniła po pogotowie, które przewiozło go do szpitala, gdzie uratowano mu życie.
Nożownik został zatrzymany i zasiadł na ławie oskarżonych. Odpowiada za usiłowanie zabójstwa. - Nie przyznaję się do winy, nie chciałem go zabić – mówił przed sądem. - Znamy się z Sebastianem kilkanaście lat. Nie było między nami nigdy żadnych konfliktów. Chciałem go przeprosić. Samego uderzenia nożem nie pamiętam. Nie wiem, co się wtedy zdarzyło
.Poszkodowany twierdzi, że czuje negatywnych uczuć do oskarżonego. - Być może go sprowokowałem – mówi. Robertowi F. grozi od 8 lat więzienia do dożywocia.