Łódź. Sebastian M. bohaterem mediów już w 2012 r.
O palarni kawy Sebastiana M. pisały też ogólnopolskie media, ale to tylko w kontekście wypadku na A1 w Sierosławiu pod Piotrkowem Trybunalskim. Wszyscy chcieli wiedzieć, kim jest domniemany sprawca zdarzenia, zwłaszcza po tym jak opuścił Polskę i wyjechał do Dubaju, gdzie został ostatecznie zatrzymany w październiku 2023 r. Kierowca BMW wrócił do kraju w ramach procedury ekstradycji ledwie kilka dni temu, bo 26 maja, i formalnie usłyszał zarzuty, a następnie trafił do aresztu.
Za spowodowanie wypadku na A1 grozi mu kara maksymalna 8 lat pozbawienia wolności, choć żaden wyrok nie zrekompensuje bólu rodziny ofiar tragedii. Jak mówił ich pełnomocnik Łukasz Kowalski, bliscy trzyosobowej rodziny, która zginęła 16 września 2023, nadal korzystają z terapii, i ich cierpienie pogłębiła jeszcze przedłużająca się ekstradycja i obawa, że mieszkaniec Łodzi uniknie sprawiedliwości.
Sebastian M. zachwala swój ekspres do kawy
Trudno w to uwierzyć, ale wypadek na A1 nie był pierwszym momentem, gdy media rozpisywały się o Sebastianie M. Już w 2012 r. mężczyzna udzielił wywiadu "Expressowi Ilustrowanemu", chwaląc się ekspresem do kawy. Jak zapewniał, to jedyne takie urządzenie w Polsce, bo nie dość, że non stop mierzy:
- temperaturę;
- wilgotność powietrza;
- ciśnienie atmosferyczne;
to jeszcze dopasowuje ustawienia do wyników pomiarów, dbając o to, by dana mieszanka kawy parzona była w tych samych warunkach.
- Maszyna ma trzy stanowiska do parzenia kawy. Każde z nich współpracuje z oddzielnym bojlerem. Trzyma parametry bez względu na tempo pracy i liczbę parzonych kaw - mówił Sebastian M. "Expressowi Ilustrowanemu".
13 lat później mężczyzna przebywa w jednym z aresztów na terenie województwa śląskiego, oczekując na akt oskarżenia i rozpoczęcie procesu ws. wypadku na A1.
