Sebastian M. na wolności. Domniemany sprawca wypadku na A1 wyszedł za kaucją
Wypuszczenie Sebastiana M. na wolność zbulwersowało wielu internautów, którzy nie zostawiają na decyzji władz Zjednoczonych Emiratów Arabskich suchej nitki. Mężczyzna opuścił areszt w Dubaju po kilku miesiącach, po tym jak został tam zatrzymany 4 października ub.r. 32-latek jest podejrzany o spowodowanie wypadku na autostradzie A1 pod Piotrkowem Trybunalskim, w którym zginęła 3-osobowa rodzina z Myszkowa, ale opuścił Polskę, zanim usłyszał zarzut w tej sprawie. Mimo tego że jego status zmienił się ze świadka na domniemanego sprawcę zdarzenia, mieszkaniec Łodzi nie wrócił do kraju. W związku z tym za kierowcą BMW wydano list gończy. Po zatrzymaniu go w Dubaju, gdzie dostał się via Niemcy i Turcję, trafił do aresztu w Dubaju, gdzie oczekiwał na ekstradycję.
Jak informuje polsatnews.pl, Sebastian M. wyszedł na wolność, ale za kaucją, natomiast sąd w ZEA, wypuszczając go z aresztu, zakazał mu opuszczania kraju. Mężczyźnie zabrano również niemiecki paszport. Powyższe decyzje nie oznaczają zakończenia postępowania ekstradycyjnego ani nie przesądzają o jego wyniku.
- Planowana jest wideokonferencja biura PK z sędzią prowadzącym tę sprawę, aby uzyskać więcej informacji po decyzji o uchyleniu aresztu - powiedziała polsatnews.pl Anna Adamiak, rzeczniczka prasowa Prokuratora Generalnego.
Internauci komentują wypuszczenie kierowcy BMW
Decyzja o wypuszczeniu na wolność Sebastiana M. wywołała niemałe poruszenie wśród użytkowników profilu facebookowego "Bandyci drogowi". "Układziki jak ktoś ma kasę wszystko załatwi (...)", "I co ciekawe, tutaj nie ma znaczenia kto rządzi. Każda ekipa w naszym kraju jest tak samo bezsilna wobec przestępców", "Pieniążki - oto wielka tajemnica (...) - to ledwie kilka z kilkuset komentarzy na ten temat.
Niektórzy internauci uspokajają jednak, że ich zdaniem mieszkaniec Łodzi nie uniknie odpowiedzialności.
- I tak będzie sądzony to wisi mu nad głową wypuścili go bo problem jest z ekstradycja a nie mogą go w nieskończoność trzymać i tak stanie przed sądem prędzej czy później - pisze jeden z nich.