Jeszcze przed rozpoczęciem derbów Łodzi na stadionie ŁKS-u miało dojść do nieprzyjemnych wydarzeń. Szef komunikacji Widzewa Arkadiusz Stolarek, który miał relacjonować mecz na żywo w radio Widzew.FM, miał być zaczepiany na trybunie prasowej, w związku z czym podjął decyzję o opuszczeniu stadionu.
KONIECZNIE ZOBACZ TEŻ: ŁKS po SKANDALU NA DERBACH ŁODZI: "Nie wszystkie osoby powinny zostać zaproszone na ten mecz". Salski KOMENTUJE
- Dzisiaj wolałem wyjść z trybuny prasowej, by rozmowa, do której tam doszło nie zakończyła się kłopotami ,nie tylko dla mnie, ale i dla większej liczby osób, w tym dla tych, dla których moja obecność tam była nie do przyjęcia - napisał jeszcze tego samego dnia na Twitterze.
Zaraz za Smolarkiem ze stadionu ŁKS-u wyszła również oficjalna delegacja Widzewa. Jak opisał Leszek Bohdanowicz, przewodniczący Rady Nadzorczej Widzewa, stało się to "po tym, jak osoby trzecie wyprosiły pracownika klubu, a ochrona stwierdziła, że nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa".
Przypomnijmy, spotkanie odbyło się przy pustych trybunach.
66. derby Łodzi zakończyły się remisem 2:2.
ZOBACZ TEŻ: ŁÓDŹ. Zatrzymania pseudokibiców na Górnej. Po tej akcji policji KOLEJNI ZGŁOSILI SIĘ SAMI!