- W Pabianicach doszło do podpalenia kurnika, w wyniku którego zginęło ponad 40 ptaków, a straty oszacowano na co najmniej 20 tys. zł.
- Sprawcą jest 34-latek, który wtargnął na posesję i, jak sam twierdził, podpalił kury "dla zabawy".
- Mężczyzna usłyszał zarzuty naruszenia miru domowego, podpalenia i zniszczenia mienia.
- Jaką karę poniesie podpalacz i jakie dalsze konsekwencje czekają go za ten brutalny czyn?
Pabianice. 34-latek podpalił kurnik. Zginęło ponad 40 ptaków
Na co najmniej 20 tys. zł oszacowano straty wynikające z pożaru kurnika w Pabianicach, za którego podpaleniem stoi 34-latek. Żeby to zrobić, mężczyzna wtargnął na prywatną posesję należącą do jednej z mieszkanek miasta w sobotę, 6 grudnia, we wczesnych godzinach porannych - po godz. 5 miejscowa policja otrzymała w tej sprawie zgłoszenie.
Z relacji świadka zdarzenia wynikało, że 34-latek podpalił "jakieś śmieci", ale prawda okazała się znacznie gorsza. W wyniku podpalenia kurnika zginęło ponad 40 ptaków. Agresor został ujęty na miejscu przestępstwa przez zgłaszającego mężczyznę, a po zatrzymaniu przez policję okazało się, że był nietrzeźwy, bo w jego krwi ujawniono 0,5 promila alkoholu.
- 34-latek wiedział, gdzie i po co idzie. W czasie rozmowy z funkcjonariuszami był trochę krnąbrny i próbował żartować z całej sytuacji, twierdząc, że chciał podpalić kury dla zabawy - przekazała w rozmowie z "Super Expressem" podkomisarz Agnieszka Jachimek, rzeczniczka Komendy Powiatowej Policji w Pabianicach.
Mężczyzna trafił do policyjnej celi, a po wytrzeźwieniu usłyszał następujące zarzuty:
- naruszenia miru domowego;
- podpalenie, którego wynikiem była śmierć zwierząt;
- zniszczenie mienia;
za co grozi mu łączna kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego prokurator zastosował wobec mężczyzny dozór policyjny. Nakazał mu również powstrzymywać się od nadużywania alkoholu i zabronił kontaktowania i zbliżania do pokrzywdzonej. 34-latek ma również zakaz opuszczania kraju.