"Skrzyżowanie śmierci"

Stawiają tu krzyże i znicze, bo znaki nie pomagają. "Tak jakby ludzie dostawali tu jakiegoś zaćmienia"

2023-05-22 7:17

Trwa wyjaśnianie przyczyn wypadku w Wincentowie pod Bełchatowem, w którym zginęła przewodnicząca Rady Miejskiej w Sieradzu, a wiceprezydent miasta został ciężko ranny. Mężczyzna i kobieta (jako pasażerka) podróżowali BMW, ale wjeżdżając na drogę krajową nr 74 zderzyli się z tirem. Okazuje się, że feralne skrzyżowanie jest znane z dużej liczby wypadków.

Przewodnicząca Rady Miejskiej w Sieradzu ofiarą "skrzyżowania śmierci"

Czy nad skrzyżowaniem w gminie Rusiec pod Bełchatowem, gdzie zginęła przewodnicząca Rady Miejskiej w Sieradzu, ciąży jakieś fatum? W niedzielę, 14 maja, Urszula Rozmarynowska podróżowała przez Wincentów BMW razem z Rafałem Matysiakiem, wiceprezydentem Sieradza, który prowadził auto. Gdy pojazd wjeżdżał z drogi podporządkowanej na drogę krajową nr 74, został staranowany przez samochód ciężarowy marki Volvo. 63-letnia kobieta zginęła na miejscu, a jej towarzysz ciężko ranny trafił  do szpitala. Żadnych obrażeń nie odniósł prowadzący tira 26-latek - był trzeźwy. Według wstępnych ustaleń policji to wiceprezydent Sieradza nie ustąpił pierwszeństwa drugiemu kierowcy, doprowadzając do zderzenia. Kobieta została pochowana na cmentarzu Komunalnym w Sieradzu w piątek, 19 maja. Tamtejsza prokuratura wszczęła w tej sprawie śledztwo.

Co mówi GDDKiA?

Jak informuje dzienniklodzki.pl, skrzyżowanie na drodze krajowej nr 74, na terenie gminy Rusiec, okazało się pechowe nie tylko dla samorządowców z Sieradza. Przez niektórych lokalnych mieszkańców jest nawet nazywane "skrzyżowaniem śmierci". Mimo tak złej opinii, Maciej Zalewski, rzecznik Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, twierdzi, że widoczność w tym miejscu jest bardzo dobra, a jedyną wadą jest to, że krzyżujące się drogi nie przecinają się idealnie pod kątem prostym, natomiast trudno w tej sytuacji mówić o jakimś poważnym problemie.

- W obrębie skrzyżowania, zarówno na drodze krajowej, jak i powiatowej, podjęto szereg kroków, które poprawiają bezpieczeństwo i ostrzegają kierujących, że jest to miejsce, w którym częściej, niż w innych miejscach dochodzi do zdarzeń drogowych. Na wszystkich czterech wlotach, w odpowiedniej odległości od skrzyżowania, ustawione są duże tablice fluorescencyjne o treści „Kierowco zwolnij”, na których dodatkowo umieszczono znak A-30 czyli "inne niebezpieczeństwo" - i tabliczkę T-14b czyli "wypadki" - mówi mężczyzna w rozmowie z serwisem dzienniklodzki.pl.

Mieszkańcy proponują sygnalizację lub rondo

Jak informuje dzienniklodzki.pl, na miejscu znajdują się również m.in. znaki "stop", które poprzedzają znaki "ustąp pierwszeństwa", i wibrolinie, które drgają, by wzmóc czujność kierowców. Mimo to mieszkańcy sąsiednich terenów zwracają uwagę, że to kolejna taka tragedia w tym miejscu. W latach 2018-2022 odnotowano tam 14 zdarzeń drogowych, w tym 7 wypadków, w których zginęły 2 osoby, a kolejne 10 zostało rannych. Trzy lata temu ktoś postawił na miejscu krzyże w kolorach czarnym i białym, które później znikły, by pojawić się ponownie w 2022 r., ale już razem z ledowymi zniczami. Być może miały na celu zwrócić uwagę przejeżdżających tamtędy kierowców, ale teraz znowu ich nie ma. Zdaniem mieszkańców bardziej pomocne okazałoby się postawienie sygnalizacji świetlnej lub zbudowanie ronda, za którym optowała również GDDKiA. To tyle ważne, że kierowca BMW, jak i inni prowadzący mieli się tam zatrzymywać przed znakiem "stop", ale i tak dochodziło do wypadków.

- Ponoć kierowca BMW zatrzymał się, rozejrzał się, a później ruszył. Prosto pod tira. Mój kuzyn jechał od strony Wielunia, na pierwszeństwie przejazdu, i nagle zobaczył, że samochód, który jechał od Widawy, zatrzymał się na znaku STOP, a później nagle mu wyjechał. Na szczęście tym razem nie stało się nic poważnego. Nie wiadomo, o co chodzi z tym miejscem. Tak jakby ludzie dostawali tu jakiegoś zaćmienia... - mówi jeden z mieszkańców, którego cytuje dzienniklodzki.pl.

Sonda
Czy na polskich drogach czujesz się bezpiecznie?
3-latek spacerował po parapecie bloku w Kielcach. Wystarczyła chwila nieuwagi