Ten dzień niczym się nie wyróżniał. 26 marca 2007 roku Damian C. rozpoczął służbę o godzinie 6:00. Po tym, jak przywitał się z kolegami, przebrał i pobrał broń, poszedł pełnić służbę na wieżyczkę. Około godziny 8:30 z sieradzkiego więzienia wyjeżdżał policyjny radiowóz, który zabrał jednego z aresztantów na przesłuchanie. Nie wyjechał. Strażnik więzienny nagle zaczął strzelać do auta z karabinka AK. Postrzelonych zostało trzech policjantów: Andrzej Werstak (32 l.) oraz młodsi aspiranci Wiktor Będkowski (40 l.) i Bartłomiej Kulesza (31 l.) oraz aresztant. Jeden z funkcjonariuszy zginął na miejscu, dwóch pozostałych zmarło w szpitalu. Cudem ocalał tylko aresztant.
Motywy 28-letniego strażnika nie są znane. Podczas przesłuchań procesowych skarżył się na zaburzenia psychotyczne, jednak biegli uznali do za zdrowego psychicznie, stwierdzając u niego "zaburzenia adaptacyjne związane z problemami rodzinnymi". Damian C. został skazany na karę dożywotniego więzienia. Mężczyzna nie może ubiegać się o wcześniejsze zwolnienie warunkowe.
Dziś mija 14 lat od masakry w Zakładzie Karnym w Sieradzu. O tragicznie poległych na służbie funkcjonariuszach pamiętało kierownictwo łódzkiej i pabianickiej policji, które złożyło kwiaty i zapaliło znicze na ich grobach i oddało im hołd.