Do tej bestialskiej napaści doszło w pobliżu przejazdu kolejowego przy ul. 3 Maja w Łowiczu. Tomasz O. (45 l.) i towarzyszący mu Mariusz C. (42 l.) wyszli właśnie z jednego z okolicznych pubów. Łukasz K. kończył w tym czasie robić zakupy w pobliskim sklepie. Pech chciał, że doszło do przypadkowego spotkania całej trójki, które skończyło się ogromną tragedią.
CZYTAJ TEŻ: Adwokat z Łodzi stanął przed sądem za trumny na kółkach. „Leczę się psychiatrycznie”
Porzucony mąż wyjątkowo brutalnie zaatakował obu mężczyzn. Najpierw zaatakował Mariusza C., którego powalił na ziemię. Chwilę później agresor skakał mu po głowie i kopał po całym ciele. Oberwał również Tomasz O.. Mężczyzna został znokautowany i stracił przytomność. - Kiedy się ocknąłem, była przy mnie pielęgniarka, która odprowadziła mnie do karetki – opowiada. - Widziałem, że Mariusz akurat jest reanimowany.
Medykom udało się mu przywrócił funkcje życiowe. Po przewiezieniu do szpitala jednak zmarł w wyniku rozległych obrażeń głowy.
Polecany artykuł:
Łukasz K. został zatrzymany i usłyszał zarzuty zabójstwa oraz usiłowania zabójstwa. W śledztwie nie przyznał się do winy, ale przed sądem zmienił wersję wydarzeń. - Byłem wtedy w złym stanie psychicznym, bo żona ode mnie odeszła – tłumaczył. - Pobiłem wprawdzie tych mężczyzn, ale nie chciałem nikogo zabić. Chcę przeprosić poszkodowanych za krzywdy, które im wyrządziłem - mówił.
Mężczyzna za zabójstwo i pobicie został skazany na 15 lat więzienia. - Jak wynika z ustaleń sądu między oskarżonym a jego żoną tragicznego dnia doszło do scysji – mówił sędzia Marek Chmiela. - Z wyjaśnień oskarżonego wynika, że był tym faktem wyjątkowo zirytowany. Ta sytuacja stała się podstawą do zaatakowania poszkodowanych. Przy czym oskarżony mógł mieć pretensje do swojej żony za to, że się nie układa w tym związku, ale zaatakowanie poszkodowanych było działaniem zupełnie bez powodu.
Wyrok nie jest prawomocny. Obrońca Łukasza K. zapowiedział już apelację.