Wypadek na A1. Rekonstrukcja zderzenia BMW i kii
Nie milkną echa strasznej tragedii na autostradzie A1 pod Łodzią, kiedy po zderzeniu z BMW w płomieniach stanęła kia. W aucie uwięziona była rodzina z pięcioletnim synem. Wszyscy zginęli w męczarniach. Podejrzany o spowodowanie drogowej katastrofy jest Sebastian M., który uciekł za granicę, ale po kilku dniach został zatrzymany w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Teraz czeka na ekstradycję.
Tymczasem eksperci z Crashlab.pl oraz Pointlab.pl zrekonstruowali prawdopodobny przebieg tragicznego wypadku, a efekty swojej pracy zamieścili na kanale „Bitwy drogowe” na Yotuube (film zobaczycie poniżej).
Jak zaznaczyli twórcy, ich rekonstrukcja powstała na podstawie ogólnie dostępnych informacjach znalezionych w sieci, materiałach uzyskanych od osób postronnych oraz na bazie własnych ustaleń opierając się o szczegółowe oględziny miejsca zdarzenia. - Analizę wykonaliśmy w oparciu o film z wideorejestratora pojazdu świadka zdarzenia, który udostępnili nam twórcy kanału „Bandyci Drogowi” – poinformowali.
BMW pędziło 315 km/h!
Z ustaleń tych wyłania się dramatyczny przebieg wypadku. Do zderzenia obu pojazdów doszło na środkowym pasie ruchu. W tym momencie BMW jechało 253 km/h, a kia – jak obliczyli eksperci – poruszała się wtedy z prędkością 135 km/h, różnica prędkości wynosiła więc około 120 km/h. Gdyby była ona mniejsza, prawdopodobnie nie doszłoby do zdarzenia, albo przynajmniej jego skutki nie były tak opłakane.
Niestety, kierowca BMW jechał zdecydowanie za szybko i zbyt późno zorientował się, że grozi to straszną tragedią. - Ustaliliśmy, że podjęcie manewru obronnego nastąpiło w odległości około 270 metrów przed miejscem kolizji. Prędkość pojazdu BMW wynosiła w tym momencie 315 km/h. W chwili przystąpienia kierującego BMW do manewru hamowania kia znajdowała się ok. 145 metrów przed, jeszcze na lewym pasie ruchu – informują eksperci.
Kto popełnił błąd? Eksperci nie mają wątpliwości
Na ok. 2,7 sekundy przed zderzeniem Sebastian M. po raz pierwszy użył świateł drogowych, zdążył „zamigać” jeszcze kilkukrotnie. Prawdopodobnie wtedy kierowca kii zorientował się, co się dzieje i zjechał na środkowy pas. Co ciekawe, w momencie znalezienia się samochodu kia na środkowym pasie ruchu, BMW wciąż jechał na lewym pasem.
- Zjazd samochodu BMW na środkowy pas ruchu nastąpił w trakcie awaryjnego hamowania, cała opisana sytuacja trwała ok. 3,3 sekundy – dodali eksperci.
Według nich błąd, który doprowadził do tragedii, popełnił kierujący samochodem BMW, który jechał zdecydowanie za szybko – ponad dwa razy szybciej niż dopuszczalna prędkość.
Ich zdaniem, nie zmienia tego nawet fakt, że kia jechała lewym pasem. Po pierwsze, kierujący tym samochodem nie mógł się spodziewać, że ktoś będzie jechał ponad 300 km/h, a po drugie - jeśli już kia była na lewym pasie, bo kierowca BMW był zobowiązany zachować bezpieczną odległość.
Polecany artykuł: