- Zgłoszenie dotyczące zniszczenia drzwi do katedry otrzymaliśmy w ciągu dnia w środę, natomiast z zapisów monitoringu wynika, że do zdarzenia doszło o godz. 3:00 w nocy - informuje w rozmowie z Polską Agencją Prasową rzeczniczka łódzkiej policji, Joanna Kącka. - Osoba, która podjechała pod katedrę jednośladem, pomazała drzwi białą farbą w sprayu. Wykonaliśmy oględziny, zabezpieczyliśmy zapisy monitoringu i obecnie poszukujemy sprawcy. Na razie otwarta pozostaje kwestia, czy usłyszy on zarzut zniszczenia mienia czy też inny np. dotyczący dewastacji zabytku.
Czytaj też: To on zabił 39-letnią kobietę? Szuka go policja z Bełchatowa
Napis na drzwiach jest nieczytelny, trudno więc stwierdzić, czy osoba, która go zostawiła, chciała przekazać jakieś treści czy tylko dać upust swojej agresji.
Zdaniem rzecznika Archidiecezji Łódzkiej, zdarzenie należy zakwalifikować nie inaczej jak akt wandalizmu, który doprowadził do zniszczenia cennych, zabytkowych drzwi.
- W oczywisty sposób wiąże się on jednak z protestem, który miał miejsce przed katedrą w niedzielę - mówi ks. Paweł Kłys. - Na granitowych płytach przed kościołem pozostały po nim odbite w czerwonej farbie olejnej dłonie. Ich usunięcie również nie będzie łatwe.
Protest odbył się w niedzielę. Przed łódzką katedrą zebrała się grupa społeczników z transparentem "To były dzieci", którzy domagali się od Kościoła Katolickiego przeprosin za to, co stało się z dziećmi rdzennych mieszkańców Kanady. W kraju tym przy katolickich szkołach znaleziono ostatnio tysiące grobów ze szczątkami dzieci, które były siłą odbierane rodzicom, a potem, w czasie przymusowej edukacji często stawały się ofiarami najcięższych zbrodni.
Między protestującymi i wiernymi wychodzącymi z kościoła doszło do wymiany zdań. Wezwano policję, która spisała kilka demonstrujących osób.
Czytaj też: Łęczyca: Naraziła rocznego syna na śmierć! Zamknęła go w rozgrzanym aucie