Wypadek wozu strażackiego pod Zgierzem. Dlaczego nie wezwano pogotowia?
Był wypadek, należało wezwać karetkę pogotowia - tak twierdzi rzecznik KW PSP w Łodzi, komentując zdarzenie z udziałem druhów OSP Swędów. Jak sami poinformowali na swoim profilu facebookowym, w niedzielę, 28 stycznia, jechali przez miejscowość Zelgoszcz. Gdy kierowca pojazdu, żeby uniknąć zderzenia z jadącym z naprzeciwka samochodem, zjechał na grząskie pobocze, wóz strażacki przewrócił się i wylądował na prawym boku. Razem z trzema strażakami podróżowali trzej niepełnoletni wolontariusze WOŚP.
- Na miejscu została udzielona kwalifikowana pierwsza pomoc przez strażaków a następnie po badaniach w szpitalu wszyscy wrócili do domów. W skutek zdarzenia nikt nie został poszkodowany. Wezwano policję, która przejrzała nagrania z monitoringu oraz przebadała kierowcę i strażaków, u których nie wykryto śladów alkoholu. Dalsze czynności wyjaśniające okoliczności zdarzenia prowadzi Komenda Powiatowa Policji w Zgierzu. Poczynimy wszelkie starania, aby samochód jak najszybciej przywrócić do podziału bojowego - czytamy na profilu facebookowym OSP Swędów.
Rzecznik PSP mówi o obowiązku wezwania karetki
Nikomu z uczestników zdarzenia nic się nie stało, choć wolontariusze WOŚP zostali profilaktycznie zabrani do szpitala, który wkrótce opuścili. Mimo to po interwencji pojawiły się kontrowersje, bo druhowie nie wezwali karetki pogotowia, a nastolatkowie trafili do placówki medycznej wiezieni przez inne osoby, w tym rodziców jednego z nich.
- W tym przypadku, niezależnie od obrażeń uczestników, należało wezwać karetkę pogotowia - tłumaczy bryg. Jędrzej Pawlak, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Łodzi. - Nawet jeśli wstępnie nikomu nic się nie stało, to gorsze samopoczucie czy urazy mogą się ujawnić później, więc w takich sytuacjach nie można ryzykować.
Tymczasem policja w Zgierzu poszukuje kierowcy BMW, który miał według wstępnych ustaleń doprowadzić do wypadku wozu strażackiego, i świadków zdarzenia.
O sprawie napisał wcześniej tvn24.pl