- W Orłowie-Parcel znaleziono zwłoki mężczyzny ze śladami pobicia, co uruchomiło śledztwo w sprawie jego śmierci.
- Ofiara to Wojciech A., dekarz, który zaginął, a podejrzenia szybko padły na Marcina A.
- Marcin A. usłyszał zarzuty zabójstwa i zbezczeszczenia zwłok, ale jego wersja wydarzeń znacznie różni się od ustaleń policji.
- Jakie są prawdziwe okoliczności śmierci Wojciecha A. i co ujawni dalsze śledztwo?
Zbrodnia pod Kutnem. Ciało ofiary leżało pod cmentarzem
Leżący na zupełnym odludziu cmentarz w Orłowie-Parcel. Tu w minioną sobotę, 2 sierpnia, rano osoba, która przyjechała na grób kogoś z rodziny, zauważyła leżące pod płotem po zewnętrznej stronie nekropolii zwłoki mężczyzny. Ewidentnie nosiły ślady pobicia. Niemal dokładnie w tym samym czasie, w położonym 6 kilometrów dalej Teodorowie, współpracownicy Wojciecha A., który prowadził firmę dekarską, o umówionej porze stawili się pod jego domem, by wspólnie pojechać do pracy, ale mężczyzny nie było.
Powiadomiono więc jego siostrę i szwagra, którzy przyjechali na miejsce i próbowali ustalić miejsce pobytu członka rodziny.
- Niedługo potem na rowerze podjechał tam też ten Marcin i zaoferował pomoc w poszukiwaniach – wspomina siostra zmarłego. - Mówił, że widział się poprzedniego dnia z Wojtkiem, był u niego w domu, że on miał się gdzieś przewrócić pod bramą, uderzyć w głowę. Zadzwoniliśmy pod numer alarmowy, żeby zgłosić zaginięcie. Przyjechała policjantka na miejsce i po chwili dostała informacje o znalezionych zwłokach Wojtka przy cmentarzu.
Policjanci, którzy zajęli się sprawą, dość szybko ustalili, że za śmierć mężczyzny odpowiada Marcin A., który usłyszał zarzut zabójstwa i zbezczeszczenia zwłok. Jego wersja wydarzeń kłóci się jednak z tą, o której słyszała rodzina zmarłego. Podejrzany miał bowiem zeznać, że on i ofiara spożywali w jego domu alkohol, a kiedy rano się obudził, Wojciech leżał obok głową w dół. Marcin A. doznał wówczas szoku, bo myślał, że ktoś wtargnął na jego posesję i zaczął bić nieproszonego gościa. Kiedy zobaczył, że nie żyje, zapakował ciało na przyczepkę i wywiózł pod cmentarz.
Z kolei ze słów bliskich zabitego wynika, że całe zdarzenie swój początek miało miejsce w domu zmarłego. Tam miał zostać ogłuszony, a potem skrępowany i wywieziony przyczepką do zabudowań Marcina A. Jak było naprawdę? Na to pytanie odpowie śledztwo.
