Zabójstwo w apartamentach w Łodzi. Jest akt oskarżenia przeciwko Danielowi S.
Daniel S., domniemany zabójca z apartamentów przy ul. Tymienieckiego w Łodzi, odpowie za swój czyn przed sądem - tamtejsza prokuratura skierowała przeciwko niemu akt oskarżenia. Do zbrodni doszło w nocy z 14 na 15 stycznia br., gdy policja otrzymała zgłoszenie, że na korytarzach budynku leżą zakrwawione ciała 34-letniego Piotra D. i 30-letniej Marty C. Na obydwu ujawniono liczne rany, głównie w obrębie tułowia, które zostały zadane nożem. Śledczy zabezpieczyli na miejscu zdarzenia przedmiot z ostrzem o długości ok. 20 cm, który miał zostać użyty przez oskarżonego. Ok. godzinę później patrolujący ul. Piotrkowską mundurowi zobaczyli dobijającego się do drzwi jednego z kościołów mężczyznę, który nie miał kurtki, a na pozostałych częściach jego odzieży i ciele również ujawniono krew.
- Zebrane dowody wskazują, że 35-latek i jego rok młodszy kolega, który padł ofiarą zabójstwa, znali się od wielu już lat. Wspólnie trenowali lekkoatletykę. 30-latkę oskarżony znał od około roku. Wszyscy byli mieszkańcami jednego z miast w wojewódzkie łódzkim. Oskarżony razem z 34-latkiem w piątek wieczorem przyjechali do Łodzi. Po pewnym czasie skontaktowała się z nimi 30-latka. Postanowili wynająć mieszkanie, aby razem spędzić weekend. Znaleźli ogłoszenie, dotyczące lokali do wynajmu przy ulicy Tymienieckiego. Pod wskazanym w ofercie adresem pojawili się w trójkę około godz. 14. Przyjechali samochodem 30-latki - informuje Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Domniemany zabójca nic nie pamięta?
Jak dodaje, cała trójka miała następnie pić alkohol, głównie piwo, i zażywać środki odurzające w formie kryształu. W czasie nocy, którą spędzali w apartamencie przy Tymienieckiego, u Daniela S. doszło do gwałtownego wybuchu agresji, w wyniku którego miał sięgnąć po nóż i zadać kobiecie i mężczyźnie łącznie kilkadziesiąt ciosów.
- 35-latkowi przedstawione zostały zarzuty dotyczące popełnienia dwóch zbrodni zabójstwa. Podczas przesłuchań przyznał się do ich popełnienia. Wyjaśnił, że nie pamięta samego momentu ataku. W jednych z wyjaśnień podał, że 34-latek był jego bliskim przyjacielem i nie wyobrażał sobie, by mógł go skrzywdzić. W toku śledztwa poddany został badaniom sądowo-psychiatrycznym, a następnie miesięcznej obserwacji i wielokrotnym szczegółowym badaniom specjalistycznym. Efektem prac biegłych jest stwierdzenie, że podejrzany dopuścił się zarzuconych mu zbrodni w stanie ostrego zespołu omamowo-urojeniowego, który był konsekwencją zażycia alkoholu i substancji psychoaktywnych - wyjaśnia Kopania.
Mimo że oskarżony działał w stanie wyłączonej poczytalności, to będzie odpowiadał karnie, bo zdaniem śledczych świadomie wprowadził się w taki stan.