Ciało młodej studentki trzeciego roku prawa, która na łódzką uczelnię przyjechała aż z Łomży, zostało znalezione 18 czerwca 1995 roku. Zwłoki w pojedynczym pokoju na szóstym piętrze X Domu Studenta Uniwersytetu Łódzkiego, popularnie nazywanego „Olimpem”, znalazł przyjaciel Hani, obywatel Gruzji. Dzień wcześniej 22-latka razem z nim i kilkoma innymi znajomymi brała udział w zakrapianym spotkaniu towarzyskim. Był z nimi również Mirosław Ż., wówczas 31-letni ochroniarz pobliskiego klubu muzycznego „Medyk”. Mężczyznę już wtedy dobrze znały organy ścigania. Na początku lat 90-tych ubiegłego wieku odpowiadał bowiem przed sądem za oszustwa.
Tuż po szokującym zdarzeniu wszyscy uczestnicy spotkania, byli przesłuchiwani przez policję. Wtedy nie było wystarczających dowodów winy Mirosława Ż. Mężczyzna został zwolniony. Kiedy mundurowi chcieli ponownie wszystkich przesłuchać, ochroniarz zapadł się pod ziemię. Zerwał jakiekolwiek kontakty z rodziną i ślad po nim zaginął. Policjanci nie dawali jednak za wygraną i nieustępliwie tropili zabójcę.
Około 2010 roku służby dotarły do informacji, że Mirosław Ż. może posługiwać się paszportem ukraińskim lub rosyjskim i przebywa na terenie Grecji. Miał tam prowadzić restaurację, ale kiedy ją zamknął, znów trop się urwał. Kryminalni z Łodzi nie poddawali się i w końcu odnaleźli go na terenie Rosji. Dziś został przetransportowany do łódzkiej prokuratury, gdzie usłyszał zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem oraz zgwałcenia 22-latki. - Podczas przesłuchania nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Łodzi.