Przypomnijmy, do wypadku na A1 doszło w czwartek (2.07) około godz. 5:30 pomiędzy węzłami Łódź Wschód i Łódź Górna. Jak ustaliła policja, 50-letni kierujący hondą civic jechał autostradą w kierunku Gdańska i będąc na 314 km autostrady, w tył jego auta uderzył kierujący audi Q7. Honda odbiła się od barier i podczas gdy wracała na pas ruchu z jej wnętrza wyrzuciło kierującego, który w wyniku odniesionych obrażeń zmarł. W wyniku wypadku, audi koziołkowało. Kierowca i pasażer uciekli, pozostawiając samochód. Wewnątrz znaleziono narkotyki i puszki po piwie.
W poszukiwania kierowcy i pasażera audi zaangażowane zostały psy tropiące oraz dron.
Finalnie mężczyźni zgłosili się na policję sami, jeszcze tego samego dnia wieczorem. Pojawili się na komisariacie w Częstochowie, gdzie jak podaje TVN24, dotarli autostopem. Byli na boso i zakrwawieni.
ZOBACZ TEŻ: Z NOŻEM napadli na dwie stacje benzynowe na Widzewie. Zatrzymani to 12- i 15-latek!
Wypadek na A1. Sprawca i pasażer, którzy uciekli, usłyszeli zarzuty
W sobotę zostali przesłuchani. 31-letniemu kierowcy prokuratura przedstawiła zarzuty spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym i ucieczki z miejsca zdarzenia. Jak informuje Krzysztof Kopania z Prokuratury Okręgowej w Łodzi, mężczyzna przyznał się do zarzucanego mu czynu.
- Złożył wyjaśnienia, w których podał, że jechał szybko, z prędkością około 140 km/h. Poruszający się przed nim samochód gwałtownie zahamował, doszło do zderzenia. Audi przemieściło się kilkadziesiąt metrów, koziołkując po drodze. Gdy się zatrzymało, wybiegł z samochodu, podobnie jak pasażer - opisuje prokurator.
31-latek został tymczasowo aresztowany na okres 3 miesięcy. Mężczyźnie grozi do 12 lat więzienia.
35-letni pasażer audi usłyszał zarzut posiadania narkotyków, on także przyznał się do winy. - Złożył wyjaśnienia, w których podał, że wcześniej narkotyki dostał, ponieważ jechał nad morze. Aby odpocząć zabrał je ze sobą - podaje Kopania.
Pasażer za posiadanie narkotyków może zostać skazany na 3 lata. Został objęty dozorem policyjnym.
Łódzka prokuratura nadal czeka na wyniki badań toksykologicznych, które mogą zmienić postawione zarzuty.
Jak wynika z wyjaśnień podejrzanych, po wypadku spanikowali i dlatego uciekli.