W Łodzi uruchomiono 134 punkty. 21 z nich to miejskie przychodnie. Każda z nich jest przygotowana na zaszczepienie po 30-40 osób dziennie. Nawet w weekendy. W ciągu tygodnia mogłyby obsłużyć ponad 250 pacjentów. Nie mogą jednak tego robić, bo rząd ograniczył liczbę dostępnych szczepionek do 30 sztuk na tydzień dla każdego punktu.
Chętnych jest jednak dużo więcej. Dziś od samego rana przed wieloma punktami szczepień przeciwko COVID-19 w Łodzi ustawiały się kolejki chętnych. Do Przychodni Miejskiej przy ul. Leczniczej pierwsi pacjenci przyszli tuż po godzinie 6 rano. Z każdą chwilą ich przybywało i tuż po godzinie 8, kiedy rozpoczęto zapisy przed budynkiem stało już kilkadziesiąt osób w podeszłym wieku. Do środka wpuszczano po dwie osoby, więc wszystko odbywało się bardzo wolno.
- Stoję tu już czterdzieści minut, a przesunęłam się do przodu może metr – mówi Maria Zarzycka (71 l.), emerytka z Łodzi, która przed sobą miała jeszcze ponad 50 osób. - Stoję, choć wiem dobrze, że nie mam szans zostać zaszczepiona w najbliższym czasie. Już nas poinformowano, że do końca marca będą szczepione tylko osoby powyżej 80 roku życia. Ja się może załapię na kwiecień, może maj. Ta cała akcja jest nieprzemyślana. Przecież mają nasze numery Pesel, nasze dane, więc wystarczyło nas poinformować listownie czy telefonicznie o terminie szczepienia, a tak musimy stać w kolejkach. Przecież tyle ludzi w jednym miejscu to jest ogromne zagrożenie dla naszego zdrowia. Już nie mówię o tym, że wiele osób z powodu tego wirusa może po prostu nie doczekać się na termin szczepienia.
Głos w tej sprawie zabrała prezydent Łodzi Hanna Zdanowska. - Ten system nie działa. Brak miejsc, zajęty numer infolinii, kolejki seniorów czekających od 5 rano. Jestem wstrząśnięta napływającymi do mnie informacjami - napisała na swoim profilu na Facebooku.l