Jak podaje policja drogowa, autobus, który stoczył się z krańcówki przy ul. Wydawniczej był pusty - nie było w nim ani pasażerów, ani kierowcy. Pojazd zjechał na przejście dla pieszych, gdzie uszkodził sygnalizator. Na szczęście w pobliżu nie było ludzi i nikt nie ucierpiał w zdarzeniu.
ZOBACZ TEŻ: Łódzkie: STARANOWAŁ rowerzystę i odjechał. Policja poszukuje kierowcy, który ZABIŁ na ulicy mężczyznę
Jak to się stało, że autobus MPK Łódź stoczył się z krańcówki? Winny temu okazał się kierowca. - MPK Łódź zadzwoniło na służby i poinformowało, że kierowca najechał na słupek. Nasi funkcjonariusze, którzy przyjechali na miejsce zauważyli, że autobus stoi na całej jezdni, blokując ruch. W rozmowie z kierowcą okazało się, że pan nienależycie zabezpieczył pojazd - mówi w rozmowie z Super Expressem sierż. szt. Jadwiga Czyż.
Jak dodaje policjantka, kierowca dopiero zaczynał pracę, postawił autobus w zatoczce i oddalił się, a kiedy wrócił zastał pojazd na ul. Wydawniczej.
Zdarzenie zostało zakwalifikowane jako kolizja drogowa, a kierowca został ukarany mandatem w wysokości 250 złotych.