Rodzinna tragedia w Borowinach (łódzkie)
Borowiny to niewielka wieś położona na skraju Puszczy Bolimowskiej. Na samym końcu tej miejscowości, wśród gęstych lasów, mieszkają Andrzej i Renata M. z dziećmi – 11-letnią Jagódką i o 3 lata starszym Mieszkiem. Chłopak od dłuższego czasu interesuje się militariami. Chodzi ubrany w wojskowe ubrania, pozuje do zdjęć w żołnierskim hełmie.
Brat postrzelił siostrę. Bawił się w żołnierza
Być może to zamiłowanie do wojennych rekwizytów było przyczyną dramatu, który rozegrał się w ich rodzinnym domu. W miniony wtorek, około godziny 17 okolicą wstrząsnął pojedynczy huk wystrzału. Wypalił karabin, który Mieszko trzymał w dłoniach, a kula przeszyła klatkę piersiową jego siostrzyczki. Rodzice dzieci na miejsce natychmiast wezwali służby ratunkowe. Jagoda w ciężkim stanie została przetransportowana do szpitala Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Walczy o życie na oddziale intensywnej terapii.
Zaraz po zdarzeniu pojawiła się informacja, że pochodząca z czasów II wojny światowej broń, z której padł strzał została znaleziona przez 14-latka w pobliskim lesie, a sam wypadek wydarzył się podczas jej czyszczenia. Tymczasem policjanci nabrali podejrzeń, że karabin stanowi część kolekcji uzbrojenia należącej do ojca Mieszka. Dlatego wczoraj dokładnie przeszukiwano dom, w którym doszło do tragedii. Do wyjaśnienia zatrzymano również Andrzeja M., a jego syna osadzono w policyjnej izbie dziecka. O ich dalszym losie zdecyduje prokuratura.