O tragedii, która rozegrała się w odnowionym wielorodzinnym budynku przypomina zawieszona przy drzwiach wejściowych klepsydra z informacją o tragicznej śmierci jednego z lokatorów, Witolda M. (52 l.). On, Elżbieta S. (51 l.) i Krzysztof I. (32 l.) zajmowali lokal na poddaszu. W nocy z 12 na 13 stycznia pod drzwi tego mieszkania zakradł się ich kolega Robert S., oblał je łatwopalną substancją i podpalił. Ogień bardzo szybko się rozprzestrzenił odcinając osobom przebywającym wewnątrz drogę ucieczki. Witold M. i Elżbieta S. zginęli na miejscu. Krzysztof I. próbował ratować się skacząc z okna. Niestety doznał tak ciężkich obrażeń, że zmarł po przewiezieniu do szpitala. Przybyli na miejsce strażacy i policjanci ewakuowali w sumie 20 osób. Ofiar mogło być więcej, bo większość mieszkańców spała, a płomienie błyskawicznie objęły drewniane elementy konstrukcyjne kamienicy.
- Niczego nieświadomy spałem u siebie – opowiada Ryszard Kapituła. – Nie wiem, co by było, gdyby nie policjanci, którzy mnie obudzili. Uratowali mi życie.
Podpalacz został już zatrzymany. - Po zgromadzeniu materiału dowodowego ogłoszono zarzut 33-letniemu Robertowi S. sprowadzenia zdarzenia, które zagrażało życiu i zdrowiu wielu ludzi oraz mieniu w wielkich rozmiarach w postaci pożaru, w wyniku którego śmierć na miejscu poniosły 2 osoby, a 5 wymagało hospitalizacji, z których jedna zmarła w szpitalu – mówi Jolanta Szkilnik w prokuratury w Sieradzu. - Podejrzany przyznał się do zarzutu, ale zaprzeczył by zamierzał kogokolwiek pozbawić życia. Zarzucane aktualnie przestępstwo zagrożone jest do 15 lat pozbawienia wolności. Śledztwo jest we wstępnej fazie i nie jest wykluczona zmiana zarzutu na zbrodnię zabójstwa. Na tym etapie śledztwa nie informujemy o treści wyjaśnień, które złożył – dodaje. Mężczyzna będzie poddany obserwacji psychiatrycznej.
Strażnicy Miejscy ścigają "babcię z pietruszką"?
Posłuchaj, jak NAPRAWDĘ wygląda ich praca!
Listen on Spreaker.